Wiem, że to jest kwestia indywidualna. Wiem, że to nie moja sprawa. Wiem, że nie powinnam się wtrącać. Ale nie potrafię przestać o tym myśleć i uważam, że moja siostra popełnia ogromny, jeśli nie największy błąd w swoim życiu. Wszystko rozchodzi się o jej poród. Co z tego, że do rozwiązania zostały ponad 3 miesiące. Ona od pierwszego dnia, kiedy się dowiedziała, była przekonana, że zrobi tak i tak.
Jeśli nikt jej nie powstrzyma, albo chociaż przekona, to na pewno tak to się skończy. Ona uważa, że nie ma sensu się przemęczać i cierpieć, skoro lekarze za pieniądze załatwią sprawę za nią. Dziecko się rozwinie, przyjdzie na nie pora i wtedy jedno cięcie, dziecko jest na świecie i po kłopocie. Nie wiem jak można podchodzić w ten sposób do tak ważnego tematu. Ona sobie kupi ulgę, a moim zdaniem zrobi błąd.
Uprzedzam wszelkie pytania – nie mam dzieci, nigdy nie byłam w ciąży, ale mam swoje zdanie.
Widzę w tym wszystkim dwie zasadnicze kwestie. Po pierwsze – to jest pójście na łatwiznę. Rodzenie dzieci zawsze wiązało się z mniejszym lub większym bólem, ogromnym wysiłkiem matki itd. Ona chce tego uniknąć, a moim zdaniem – pozbawić się jednego z najważniejszych momentów w życiu. Naturalne porody są najzdrowsze dla matki i dziecka. Nikt mnie nie przekona, że jest inaczej.
Po drugie – to bardzo złudne. W danym momencie nic nie boli, ale to przecież operacja jak każda inna! Może dojść do mnóstwa komplikacji, zakażenia, a nawet zagrozić życiu matki. Po wszystkim jest jeszcze większy ból, przecięte mięśnie, paskudna blizna i kłopot, jeśli w przyszłości będzie konieczność kolejnej cesarki.
Mówię jej o tym, ale mogę tak sobie gadać. Nic do niej nie przemawia.
Wiem, że nie jest jedyna. Pomysł podrzuciły jej mądre koleżanki, które wychodzą z założenia, że nie ma się sensu męczyć. Po co normalnie rodzić, lekarz to załatwi i po krzyku. Dla mnie jest chora sytuacja. Całe życie kierujemy się tylko tym, żeby było nam dobrze, wygodnie i przyjemnie. Jak coś trzeba zrobić i zacisnąć zęby, to tchórzymy.
Jestem pewna, że sama nigdy się na to nie zdecyduję. Mam jeszcze resztki nadziei, że odwiodę od tego siostrę. Zanim sama tego pożałuje. Lepiej wiedzieć, z czym wiąże się wydawanie na świat drugiego człowieka. No i lepiej unikać możliwych komplikacji.
Jak z nią o tym rozmawiać? Dla mnie cesarka to nie poród.
Malwina