Dopiero zaczynał się nowy rok szkolny, a tu już grudzień... Zaczęłam myśleć o studniówce, która czeka mnie w styczniu. Na szczęście ustalili już miejsce, które nawet mi odpowiada, więc jest dobrze. Myślałam, że moim największym problemem będzie odpowiednia sukienka i fryzura, ale jest coś gorszego. Pomiędzy mną, a moim chłopakiem zaczęło się trochę psuć. Idealny moment.
Nawet nie chodzi o to, że on mnie zdradza, albo ma humory. Wręcz przeciwnie – dalej twierdzi, że mnie kocha i bardzo się stara, ale ja zrozumiałam, że to chyba nie jest facet dla mnie. Zaczęło mnie męczyć jego towarzystwo. Jest tak przewidywalny, że czasami jest mi aż niedobrze. Myślałam nawet, żeby się rozstać, ale co, jeśli zostanę sama na studniówkę?
Od lat marzę o tym dniu. Chcę wyglądać i bawić się świetnie. Jeśli teraz go zostawię, to nic z tego nie będzie. Przecież nie pójdę tam sama, albo z bratem którejś z koleżanek. To byłoby upokarzające. Nawet ostatnio mnie wypytywał „kiedy idziemy” i jaki garnitur powinien sobie kupić. Na razie udaję, że ten temat mnie mało interesuje, ale to przecież nie jest prawda.
Szczerze mówiąc, to najchętniej bym mu powiedziała, że on nigdzie ze mną nie idzie. Ani na studniówkę, ani nigdzie indziej. Ale na razie w tym trwam. Z drugiej strony, zastanawiam się, czy dam radę się jeszcze przemęczyć cały grudzień, aż do stycznia. A potem co? Zostawić go zaraz po studniówce? To też wyjdzie głupio, bo dostaniemy film i zdjęcia, a ja będę się musiała tłumaczyć, dlaczego nie jesteśmy już razem.
Chciałam mieć piękny dzień i wspominać go długo, a na razie same wątpliwości. Sama pomyślałam, że to wygląda głupio, ale naprawdę nie wiem, co robić. Może lepiej jeszcze trochę poudawać, żeby studniówka wyglądała tak, jak sobie zaplanowałam? W końcu mnie nie krzywdzi i jemu jeszcze zależy, więc jakoś bym to przetrwała.
Ale nie jestem pewna, czy warto...
A.