Mam 5 z angielskiego, a nie umiem się dogadać w tym języku. Wy też tak macie? Sara, 17 l.

06.12.2017

Skoro mam okazję, to chciałabym się dowiedzieć, jak to jest w innych miastach. Sama pochodzę z małej miejscowości, gdzie chodziłam do podstawówki i gimnazjum. Do liceum poszłam do nieco większej, ale to dalej prowincja. Nie mam porównania z nauką w Warszawie albo Krakowie, chociaż podejrzewam, że to zupełnie co innego... Mój problem polega na tym, że od ponad 10 lat uczę się angielskiego i niewiele potrafię. Ostatnio spotkałam obcokrajowca i nie umiałam się z nim dogadać!

Coś tam rozumiem, bo zawsze uczyłam się sumiennie słówek, ale jeśli muszę coś powiedzieć, to głupieję. Mam wrażenie, że w ogóle nas tego nie uczyli. Wszystko na pamięć, a tworzenia sensownych zdań to już wcale. Czuję, że straciłam połowę życia na naukę języka, którego nadal nie potrafię. Jestem pewna, że gdybym uczyła się tyle czasu na kursie, to dzisiaj pracowałabym nad idealnym akcentem, a nie układaniem zdań...

Czy to tylko wina moich dotychczasowych szkół, czy wszędzie się tak uczy? Maturę jakoś zaliczę, bo wystarczy wykuć na blachę formuły listu albo coś takiego, ale raczej długo nie będę potrafiła się z nikim dogadać po angielsku.

Chyba, że to ja jestem jakimś beztalenciem, chociaż z innymi przedmiotami radzę sobie świetnie. Żeby nie było, z angielskiego mam 5 i poczucie, że nic nie umiem. U nas się nie prowadzi rozmówek, tylko rozwiązuje zadania w ćwiczeniach. Nie wiem, czy to jest do końca normalne.

Bardzo Wasz proszę, dajcie znać, jak to u Was wygląda.

Sara

59 % tak
41 % nie

Polecane wideo

Komentarze (20)
Ocena: 5 / 5
gość (Ocena: 5) 01.10.2019 00:24
Miałam tak do pewnego czasu, aż nie zdałam sobie sprawy z tego, że w domu też mogę zacząc się uczyć języka. Znajoma poleciła mi kurs ENLINADO, dzięki któremu nauczyłam się w końcu mówić kurs pomógł mi w zmianie nastawienia do nauki języka, polubiłam ją i nie wyobrażam sobie teraz dnia bez języka. Naturalne otoczenie nim u mnie wiele zmieniło. Warto obejrzeć darmową lekcję kursu. :)
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 06.12.2017 21:44
Tak, a to wszystko wina systemu nauczania szkolnictwa. Najważniejsza jest znajomość słówek, bez której po prostu dogadać się nie da. Każą uczyć się struktur gramatycznych, które niewiele dają, jeśli masz ubogi zasób słownictwa. Ja angielski rozumiem w stu procentach. Z pisownią jest trochę gorzej, muszę korzystać ze słowników. Mówienie- koszmar. Mam ubogi zasób słownictwa, więc trudno, żebym umiała powiedzieć o co mi chodzi. Znam jeszcze jeden język obcy (kończę filologię) i tu miałam duży nacisk na słownictwo, więc mam porównanie. Trzeba się niestety uczyć dużo we własnym zakresie, mimo że nie jest to proste. Po obronie mam zamiast przysiąść do angielskiego właśnie, żeby przyswajać możliwie jak najwięcej słownictwa i gramatyki. Mam nadzieję, że podciągnę swój poziom sama.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 06.12.2017 21:10
Pysia, miałam to samo. Pomogła mi wycieczka tygodniowa w liceum gdzie angielski był jedynym językiem. Po około dwóch dniach się 'odblokowałam' i zaczęłam mówić, po prostu zniknął strach przed powiedzeniem czegoś niepoprawnie. Potem dużo kina z napisami angielskimi, później już bez, ale też nie wszystkie, Wikingów np. za cholerę nie zrozumiem. No i anglojęzyczni znajomi, to kilka imprez na ktorych nie masz innego wyjścia niż angielski i samo leci. Najgorsze to bać się mówić, że palniesz coś głupiego, że ktoś Cię nie zrozumie, ale to głupota. Najgorzej to nic nie mówić w ogóle.
odpowiedz
J. (Ocena: 5) 06.12.2017 13:14
Miałam taki sam problem z językiem. Ale czasami nie trzeba żadnych lekcji ani kursów żeby się nauczyć. Nie nauczysz się nawet na kursie jak nie usłyszysz pradziwego języka. Dlatego polecam czytanie książek i oglądanie filmów po angielsku. Na początku moga być z napisami, później z angielskimi napisami, a na końcu bez niczego. Trochę pomocy slownika i chęci i na prawdę można. Ja z kompletnego zera po 2 latach zdałam rozszerzoną maturę a później skończyłam folologię. Polecam ;)
odpowiedz
J. (Ocena: 5) 06.12.2017 13:06
Eh. Jestm anglistką i powiem tak: w szkole uczy się bzdur z niewiele wartych podręczników. Poaz tym 3/4 nauczycieli nie pozwala uczniom mówić ani pisać więc nie ma się czemu dziwić ;). Co do kursów to wbrew pozorom jest podobnie. Problem polega tez na tym że codzienny angielski jest zupełnie inny od tego w książce i dlatego wiele osób ma problem z dogadaniem się. Powinno się skupiać na kolokacjach i idiomach a nie na samych słówkach. A akcent"brytyjski" nie istnieje - pojedźcie do Anglii to zobaczycie jak się tam mowi - każdy inaczje i regionalnie. Ten ładny brytyjski jest na popis ale niewielu brytyjczyków go umie i maja z nim problem.
zobacz odpowiedzi (3)

Polecane dla Ciebie