Jestem z chłopakiem, który jest raczej nieśmiały. Czasami trudno mi go zrozumieć, ale i tak bardzo go kocham. Mamy już swoje lata, pracujemy, ja kończę studia i to chyba dobry moment na coś więcej. Ostatnio doszło do sytuacji, kiedy prawie poprosił mnie o rękę, ale... w sumie to nie wiem, czy to były oświadczyny. A głupio mi się trochę dopytywać.
Wyglądało to tak, że siedzieliśmy wieczorem przed telewizorem u niego. W filmie była scena, że facet się oświadcza. Przytulił mnie i zapytał, czy też bym tak chciała. Powiedziałam, że nie wiem, ale chyba tak... No to on odpowiedział coś w stylu „no to załatwione, wyjdziesz za mnie?”. I zaczął się śmiać.
Powiedziałam, że choćby jutro i jeszcze mocniej mnie przytulił.
Minęło od tego dnia kilka dni i ja nie wiem na czym stoję. On czasami się dziwnie zachowuje, więc może to naprawdę były oświadczyny, ale się nie zorientowałam? Brakowało pierścionka i przyklęknięcia, ale może on tak to sobie wyobrażał... Opowiedziałam o tym koleżance i stwierdziła, że właśnie się zaręczyłam.
Mnie się w to jakoś nie chce wierzyć. Dziwnie to wyglądało i nic za tym więcej nie poszło. Ale czy ktoś gadałby takie rzeczy bez powodu? Nie śmiejcie się ze mnie, tylko powiedzcie mi, jak Wy to widzicie.
To były oświadczyny?
Kasia