Sprawa wygląda tak, że trochę udawałam przed nowym chłopakiem. Powiedziałam mu tylko, że byłam w jednym związku i nikogo więcej nie miałam. To jest prawie prawda, bo związek był jeden, ale kilka razy zdarzyło mi się coś innego. Jestem spontaniczna, lubię seks i jak tak przeliczyć, to wyjdzie z 10 chłopaków w sumie do tej pory. To nie było nic znaczącego. Z jednym kilka razy, zresztą na spontanie po imprezie i tyle ich widziałam.
Ostatnio rozmawialiśmy i on chce wiedzieć więcej na mój temat. O czym marzę, jakie mam potrzeby, KIM TAK NAPRAWDĘ JESTEM. Pojawił się temat moich doświadczeń itd. Przepraszam bardzo, ale co go to obchodzi?Dokładnie to mu powiedziałam, a on się zdziwił, dlaczego tak się zdenerwowałam. On uczciwie mówi, że miał dwie partnerki i czeka na moją odpowiedź. Na razie trzymam się wersji, że był jeden, ale sama już nie wiem.
Boję się, że tu wcale nie chodzi o sprawdzenie szczerości. On twierdzi, że mogło być ich nawet 100 (fajnie mnie ocenia, nie ma co), albo ten jeden. To nie jest ważne, bo liczy się to, czy powiem mu całą prawdę. Podobno tylko w ten sposób można stworzyć stabilny związek
Nie bardzo rozumiem, jakie znaczenie ma liczba facetów, z którymi do tej pory spałam. Jak za mało, to pewnie stwierdzi, że coś ze mną nie tak. Jak za dużo, to wyjdzie na to, że jestem łatwa, puszczalska i pewnie za chwilę go zdradzę. Wolałabym przemilczeć ten temat, ale on tak gada, że sama zaczęłam mieć wyrzuty sumienia.
Ciągle siedzi mi w głowie, że go w jakiś sposób „okłamuję”. Ja po prostu nie mówię całej prawdy, bo po co...
Ciekawe, czy da mi się coś poradzić w tej sytuacji. Ja z własnej woli wolałabym się nie chwalić swoimi podbojami, on sugeruje, że nie jestem z nim szczera, jak wyznam najprawdziwszą prawdę, to okaże się, że się „nie szanowałam”. Każde wyjście jest beznadziejne.
Powiedzieć mu, jak było naprawdę? Trzymać się pierwszej wersji? Czy zmyślić coś, żeby wreszcie uwierzył – np. trzech facetów?
Poradźcie, jeśli kiedyś miałyście taką rozmowę, bo mnie to przerasta.
A.