Mam 26 lat i nadal siedzę rodzicom na głowie. Czy coś ze mną nie tak? Sara

16.05.2017

Skończyłam studia na kierunku socjologia, więc dużo się na ten temat nasłuchałam. To nauka o społeczeństwie, więc o pracy, samodzielności i rodzinie też tam sporo jest. Na jednych zajęciach rozmawialiśmy o tym, kiedy Polacy zaczynają żyć na własny rachunek, a kiedy powinni. Znajomi z roku mieli na ten temat dużo do powiedzenia. Ci najgłośniejsi nie potrafili zrozumieć, że ktoś ma 20-kilka lat i nadal mieszka z rodzicami. Nie dziwię się, bo wiem, że to są akurat osoby pochodzące z majętnych rodzin.

Zrobiło mi się trochę przykro i wstyd, bo mówili dokładnie o mnie. Mam 26 lat, skończyłam studia, nie miałam jeszcze okazji pracować (poza praktykami w urzędzie, ale tam tylko czytałam dokumenty) i szczerze mówiąc, nigdy jeszcze niczego nie zarobiłam. I skąd ja mam mieć nagle możliwość wyprowadzenia się i życia za swoje? Nie mam nic. Perspektyw na najbliższe miesiące raczej też. Zastanawiam się, co zrobiłam źle...

Robiłam dokładnie to, co wszyscy. Zdałam maturę, poszłam na studia i je skończyłam. Może w trakcie powinnam się gdzieś załapać? Nie było gdzie, bo nawet absolwenci siedzą na bezrobociu, a kto by chciał zatrudnić studentkę socjologii. Zresztą, po prostu o tym nie myślałam. Chciałam się czegoś nauczyć, a na to potrzebny jest czas.

Teraz jestem już po i dopiero myślę o samodzielności. A tymczasem słyszę, że to dziwne i nieodpowiedzialne. Zdaniem niektórych powinnam się wyprowadzić z 5 lat temu. Ale jak? Za co? Dokąd? Tego nikt mi nie chce powiedzieć. Podobno jak się chce, to zawsze można. Akurat mnie się do tego nie spieszyło i nie cofnę już czasu.

Całkiem możliwe, że nie wyprowadzę się nawet do trzydziestki, bo w pierwszej pracy raczej kokosów nie zarobię, a życie na własny rachunek to ogromne wyzwanie finansowe.

I co to niby oznacza? Że jestem jakaś cofnięta w rozwoju, zbyt wygodna i niczego nie potrafię? Wydaje mi się, że inaczej w Polsce się nie da. Jaki kraj, taka samodzielność. Gdyby mi ktoś dał super stypendium na studiach, a potem mogłabym liczyć na zatrudnienie za godne pieniądze, to wyniosłabym się z domu dawno temu. Ale nie żyjemy w Niemczech, Szwecji albo Francji.

Denerwuje mnie, że z tego powodu jestem wytykana palcami jako jakiś dziwoląg. Większość osób w moim wieku może tylko pomarzyć o samodzielności, a ja mam się zapaść pod ziemię?

Chyba, że jakoś inaczej rozumuję i coś mi się poprzestawiało w głowie...

Sara

49 % tak
51 % nie

Polecane wideo

Komentarze (15)
Ocena: 5 / 5
gość (Ocena: 5) 31.03.2023 17:30
Ja też mam teraz 26 lat i nigdy nie pracowałam, ponadto nie mam skończonej żadnej szkoły. W gimnazjum byłam gnębiona, dlatego bałam się tam chodzić, przez co 3 razy kiblowałam w 3 klasie. Nie miało to żadnego związku z ocenami, bo uczyłam się dobrze - po prostu chodziłam na wagary ze strachu. Po skończeniu 18 lat wypisałam się z gimnazjum i od tamtego momentu nie robię w życiu nic. Mam rok starszego chłopaka od 10 lat, z czego od 5 lat jesteśmy zaręczeni (związek mi się udał), ale nie mieszkamy razem. On pracuje i mieszka z bratem, z którym składa się na rachunki i jedzenie, bo czasy są ciężkie. Nie mam dzieci (o zgrozo, jeszcze tego by brakowało), nie ściągam żadnych socjali, po prostu żyję z pieniędzy swojego taty (mama również nie pracuje). Zmagam się z lękami, które zostały mi jeszcze po czasach gnębienia w szkole. Lęki są w tak zaawansowanym stadium, że boję się nawet zapisać do psychologa lub psychiatry. Boję się tak naprawdę wszystkiego - wychodzić z domu, ludzi, generalnie życia. Nie radzę sobie z niczym. Często płaczę, mam czarne myśli (jeszcze nie samobójcze) i boję się przyszłości. Czasami wydaje mi się, że jestem jedyną osobą z tak zepsutym życiem i takimi potężnymi problemami.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 16.05.2017 17:46
Ja mam 25 lat, skończone studia. Na magisterkę poszłam zaoczną, załapałam się do pracy w zawodzie i teraz zarabiam pieniądze które pozwoliłyby mi się spokojnie utrzymać. Jednak mieszkam z rodzicami, ale płacę większość rachunków, kupuję sobie jedzenie, dużo pomagam. Nie wyobrażam sobie być uzależnioną od rodziców i żeby jeszcze wyciągać od nich pieniędzy na swoje potrzeby, jak np. tampony... Oni mają prawie 60 lat i to im teraz należy pomagać, więc byłoby mi wstyd siedzieć na ich utrzymaniu.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 16.05.2017 14:34
Kolezanko, najwyzsza pora, by cos ze soba zrobic. :) Na pocieszenie dodam, ze nie jestes w najgorszej sytuacji - moja kolezanka jest od Ciebie o rok starsza (taka typowa rozpiesczona, roszczeniowa krowka) i tez NIGDY nie pracowala (ma tylko obowiazkowe praktyki, ktore musiala zaliczyc na studiach). Poza tym od dwoch lat mieszka u rodzicow ze swoim dzieckiem - starzy to wszystki finansuja, a ona tylko narzeka, ze nie ma zadnego socjalu (hehe).
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 16.05.2017 13:39
Zamiast się uzalac nad sobą to weź się w garść dziewczyno mało kto w pierwszej pracy zarabiał dużo wiele osób zaczynało od staży z urzędu pracy za marne pieniądze ale zdobyli dzięki temu doświadczenie i teraz mają lepszą pracę. Ja też zaczynałam od stażu w urzędzie miasta. Na twoim miejscu też poszłabym na staz teraz pracodawca ma obowiązek stażyste po skończeniu stażu zatrudnić na jakiś czas. 26 lat i NIGDY nie pracować nawet dorywczo to już przegięcie... nie bądź oferma życiowa i bierz się za siebie. Samo nic się nie zrobi. Praca sama do Ciebie też nie przyjdzie.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 16.05.2017 11:52
Wyprowadziłam się z domu zaraz po maturze. Wyjechałam do większego miasta na studia, nikt mi nie pomagał rodzicie mieli mnie gdzieś pewnie nawet nie wiedzą jaki kierunek studiów skończyłam. Studiowałam dziennie a popołudniami i w weekendy pracowałam. Mieszkanie w akademiku albo wynajem ze znajomymi. Skoro dziewczyna nie musiała pracować nie rozumiem dlaczego nie może znaleźć pracy. Przecież miała wiele czasu na to by się w coś zaangażować, rozpocząć karierę naukową, pisać publikacje. Jest wiele możliwości również dla socjologów, ale należy o tym pomyśleć na początku studiów, mieć jakiś plan i go realizować. PO studiach też nie miałam szans na pracę w zawodzie. Nie mogłam znaleźć satysfakcjonującej pracy więc wyjechałam za granicę. Ludzie myślą, że po studiach wszystko spadnie im z nieba. Jeśli chce się coś osiągnąć uczyć należy się również po studiach. W dzisiejszych czasach dyplom nic nie znaczy liczy się pomysł na siebie i konsekwencja w działaniu.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie