Pół roku temu zamieszkałam w takim małym bloku. Nade mną mieszka strasznie hałaśliwa sąsiadka. Nie chodzi tutaj o głośną muzykę czy jakieś kłótnie, ale ta kobieta chodzi po domu w szpilkach lub jakiś innych korkach. Gdyby to był dzień, to ok - nie mam się do czego przyczepić, ale w nocy? Codziennie w nocy o różnych godzinach, raz o 1.00, innym razem o 3.00 słychać jak ona chodzi.
Chodzi... Mam wrażenie, że ona biega po domu! Do tego szura po podłodze krzesłem tak mocno, że nie raz od tego dźwięku obudziła mi dziecko w nocy.
Wiem, że niektórych nie interesuje, że ktoś ma dziecko, które śpi, ale żeby codziennie robić taki hałas? Naprawdę to jest nie do wytrzymania. Ciągle to tupanie, szuranie, trzaskanie wszystkim o podłogę.
Rozumiem, że może coś upaść raz, drugi i kolejny, ale nie kilka razy w ciągu 30 minut z takim hukiem, że obudziłoby to nieboszczyka i tak codziennie w godzinach nocnych. Nie wiem czy iść i delikatnie zwrócić uwagę, że w nocy nie powinna zachowywać się tak głośno czy co robić?
Nie chcę wyjść na osobę, której wszystko przeszkadza i nie chcę wywołać niepotrzebnej kłótni, i afery w bloku. Chciałabym, żeby po prostu w nocy nie było ciągłego tupania i huków, i nie chcę być źle zrozumiana...
Pozdrawiam,
Monika