Widziałam listę najpopularniejszych imion nadawanych w Polsce. Trochę się zmartwiłam i teraz sama nie wiem co robić... Okazuje się, że większość rodzących się teraz dzieci otrzymuje imię właśnie z tej listy. I tak będziemy mieli tysiące dziewczynek o imieniu Lena, Zosia czy Julia i chłopców – Filip, Kacper czy Jakub. Na jedną klasę będzie przypadało pewnie po kilka dzieci o tym samym imieniu. Może dojść nawet do tego, że będzie to 5 Julii, 5 Zofii, 5 Len i po tyle samo Filipów, Kacprów i Jakubów. Kiepska perspektywa.
Nigdy nie lubiłam na siłę oryginalnych imion w stylu Jessica, Agnetta, Poziomka czy co sobie jeszcze ludzie wymyślą. Teraz sama spodziewam się dziecka, więc od dłuższego czasu myślę, jak powinno mieć na imię. Nie wiem czy to przypadek, czy tak się z tymi imionami osłuchałam, ale chodzi mi po głowie właśnie Filip i Julia. Teraz tylko to drugie, bo wiem, że będę miała córkę. To nie do końca przypadek.
Statystyki mnie nie ucieszyły, bo skoro teraz rodzi się po kilka tysięcy Julii każdego roku, to niedługo co druga dziewczynka będzie miała tak na imię. Zdaję sobie z tego sprawę, ale mnie bardzo na tym zależy. Moja mama miała mi nadać takie imię 29 lat temu. Wybrała inne imię, kilka lat temu zmarła, a ja chciałabym do tego nawiązać. Czy mam zrezygnować?
To może być trochę niewygodne, bo wyjdę kiedyś na spacer ze swoją córką, zawołam ją „Julia!”, a po chwili skupi się na mnie wzrok kilkunastu innych dziewczynek o takim imieniu. Mam mało oryginalne nazwisko, więc później przy sprawach formalnych może się okazać, że Julii X jest tylko w moim mieście kilkanaście czy kilkadziesiąt. Wszystko to rozumiem, ale cały czas nie daje mi to spokoju. Na zdrowy rozum powinnam wybrać coś bardziej oryginalnego, ale wolałabym postąpić zgodnie z moim sumieniem...
Kiedyś przecież co któraś kobieta miała na imię Zofia czy Krystyna i jakoś z tego powodu nie cierpiały. Ja już podświadomie rozmawiam z moją Juleczką, która za jakiś czas przyjdzie na świat. Nawet mój mąż pyta „co tam u Julki?”. Teraz mamy się odzwyczaić i wymyślić coś innego, bo statystyki pokrzyżowały nam plany? Bardzo mnie to boli.
Może byłyście w takiej sytuacji? Albo nosicie bardzo popularne imię? Potrzebuję zdania kogoś z zewnątrz, bo sama tak się nakręciłam, że mało co do mnie dociera. Wypadałoby podjąć ostateczną decyzję, a im mniej czasu do porodu, tym większe mam wątpliwości. Gdybym zmieniła Julię na coś innego, to chyba poczułabym się jakmatka jakiegoś innego dziecka...
Renata