Mieszkam w Niemczech prawie od urodzenia. Moi rodzice wyemigrowali, kiedy byłam bardzo mała. Wtedy w zachodnich Niemczech pomagano osobom uciekającą przed komuną. Wydaje mi się, że mamy do spłacenia dług wdzięczności. Chciałabym pomóc komuś w trudnej sytuacji i jest taka opcja, że zaopiekujemy się muzułmańskim uchodźcą.
Jest taki program organizacji pozarządowych, które sprawdzają tych ludzi i próbują im zapewnić normalne życie w Niemczech. Chętne rodziny przyjmują taką osobę pod swój dach, uczą języka, pomagają w dalszej edukacji, znalezieniu pracy i tak dalej. Prawie jak adopcja.
My możemy wziąć 18-letniego chłopaka z Syrii, który stracił całą rodzinę i sam przedostał się do Europy.
Wiem, co się sądzi na ten temat w Polsce, ale i tak jestem ciekawa Waszego zdania. Oczywiście trochę się boimy, bo to jednak zupełnie obcy człowiek. Na dodatek posługujący się obcym językiem, zupełnie nieprzyzwyczajony do europejskich standardów. Trzeba go będzie wychowywać przez lata i zrobić wszystko, żeby odnalazł szczęście właśnie tutaj.
Zupełnie nie boję się tego, że on mnie okradnie albo kiedyś wysadzi nas w powietrze. Nie wierzę, że ci biedni ludzie chcą nam zrobić krzywdę. Kilku szaleńców nie może świadczyć o milionach.
Bardziej niepokoją mnie różnice kulturowe, jego religia, której tak naprawdę nie znam…
Chciałam zapytać, co Wy o tym myślicie. Może nawet zapomnijcie o tym, że to muzułmanin. To jednak przyjęcie pod dach nieznanej osoby. Rodzice nie są już tacy młodzi, ale twierdzą że podołają. Finansowo też nie powinno być problemu. Ja jestem cały czas na miejscu i mogę z nim siedzieć, wozić gdzie będzie potrzebował. Chęci mi nie brakuje.
Trzeba się zdecydować w miarę szybko, bo wbrew pozorom, takich samotnych potrzebujących nie ma wielu. Zazwyczaj to całe rodziny lub młode małżeństwa. To już by było dla nas za dużo.
Może zwrócicie moją uwagę na jakiś aspekt, którego jeszcze nie dostrzegam?
Sylwia