Niedługo wakacje i co z tego? Przestałam się z nich cieszyć dawno temu, bo moi rodzice nie zapewniają mi takich atrakcji, jak moim znajomym. Od kiedy pamiętam, co roku wywożą mnie z siostrą do babci na wieś i mają z głowy. Myślą, że po sprawie, bo dzieci wypoczną na świeżym powietrzu i jeszcze będą im za to wdzięczne. Kiedyś mnie to jeszcze bawiło, ale ile można jeździć w to samo miejsce? Zwłaszcza, że babcia nie jest coraz młodsza i ma coraz mniej siły. Wychodzi na to, że nie jedziemy tam odpoczywać, ale jej pomagać.
Kocham ją i chętnie to robię, ale po całym roku szkolnym chciałabym chociaż ze 2 tygodnie poleżeć sobie bezczynnie, pobawić się, odetchnąć. A pozostaje mi tylko wiocha, gdzie nic się nie dzieje i mnóstwo obowiązków. Skoś trawę, nakarm kury, posprzątaj... W tym czasie moje koleżanki rozbijają się po świecie, a mnie jest coraz bardziej wstyd. O czym ja mam później opowiadać? Szkoda, że rodzice tego nie widzą.
W tym roku znowu nas wywożą i są z tego powodu szczęśliwi. Dzieci z głowy na przynajmniej 1,5 miesiąca i to praktycznie za darmo. Wiadomo, że dają babci jakieś pieniądze na nasze wyżywienie, ale i tak im się to opłaca. Czy ja oczekuję tak wiele? Przynajmniej jeden normalny wyjazd.
Nigdy w życiu nie byłam na kolonii, ani żadnym obozie. Nie wyjechaliśmy też na wspólne wczasy. Za granicą najdalej byłam w Czechach i to zaraz obok granicy, na kilka godzin. A koleżanki? Chorwacja, Egipt, czy nawet polskie morze. No właśnie, nad morzem też nigdy nie byłam.
Nie jesteśmy znowu aż tak biedni, żeby przez cały rok nie mogli zebrać na nasz odpoczynek. Po prostu się przyzwyczaili, że jest babcia i temat wakacji jest zamknięty. Moim zdaniem nie powinno tak być.
Kiedy zaczęłam wybrzydzać, że znowu tam jedziemy, to mnie wyśmiali. Powiedzieli, że powinnam się cieszyć, bo niektórzy nie wyjeżdżają nigdzie. My przynajmniej mamy taką możliwość. Rozumiem, ale czy to coś zmienia? Nadal to tylko wakacje u babci. Tam kompletnie nie ma co robić. Do sklepu trzeba iść kilometr, lasu nie ma, jeziora też. W sąsiedztwie tylko jedna dziewczyna w moim wieku, ale wiem, że w tym roku gdzieś wyjeżdża i jej nie będzie.
Umrę tam z nudów. Prosiłam chociaż o to, żeby mi kupili przenośny internet, bo tam nie ma, ale stwierdzili, że się nie opłaca. Tak, niech w ogóle się nie przejmują moimi potrzebami. Potem znowu będzie mi głupio, jak znajomi zaczną opowiadać o swoich wakacjach.
Chyba wolałabym dalej chodzić do szkoły, niż tak się męczyć. Mam do nich żal.
Paulina