Zdaję w tym roku maturę. Polskiego, angielskiego i matematyki aż tak się nie boję. Gorzej z kolejnymi przedmiotami, bo wybrałam WOS i historię. Strasznie dużo tam dat, do których nie mam głowy. Wszystko mi się miesza. Mniej więcej wiem, co i kiedy, ale wskazać konkretny rok to jakaś tragedia. Zastanawiam się, jak to zrobić.
Zwykła ściąga odpada, bo za dużo z tym zachodu. Nie umiałabym jej ukryć, a potem korzystać. Za dużo materiału, żeby coś z tego wyszło. Lepiej byłoby mieć telefon z dostępem do Sieci i sprawdzać na bieżąco. Zawsze można udawać, że tylko sprawdzałam godzinę. Chociaż wiem, że w ogóle nie powinnam z nim wchodzić do sali.
Nie wiem czy w ogóle będę musiała korzystać z takiej pomocy, ale czułabym się pewniej. Z drugiej strony trochę strach, że przez coś takiego w ogóle unieważnią mi maturę i każą wrócić w sierpniu. Tylko w sumie łatwiej mi ukryć telefon i go użyć, niż szarpać się z karteczkami.
Czy ktoś miał do czynienia z taką sytuacją? Nie czuję się oszustką, ale tych dat jest naprawdę za dużo. Uczyłam się i nie chcę oblać przez taką głupotę. W życiu mi się takie konkrety nie przydadzą. Chcę się dostać na studia i tyle.
Co Wy na to?
K.