Nie skończyłam jeszcze studiów, ale chciałam już zacząć zarabiać. Zostało mi niewiele i mam dużo wolnego czasu. Od grudnia wysyłam CV gdzie tylko się da i jestem załamana. Cieszyłam się tylko przez chwilę, kiedy pierwszy raz ktoś się odezwał. Umówiłam się na rozmowę i w wyobraźni już wydawałam te kokosy... Okazało się, że nie chodzi o stanowisko, które mnie interesowało. Jakieś oszustwo.
Potem kolejna rozmowa i nawet wszystko zgadzało się z ogłoszeniem, ale zaproponowali mi tylko procent od sprzedaży przez telefon. Wiadomo, że nic z tego nie będzie, więc od razu zrezygnowałam. Teraz znowu byłam na rozmowie, szefowa wydaje się fajna, inni ludzie też. Ładne biuro, dobre warunki w środku, praca ciekawa, ale płaca...
Nie wiem na co liczyłam, ale czy naprawdę nie ma miejsc, gdzie młody człowiek może godnie zarobić?
Nie mówię o średniej krajowej na początek. Mnie by wystarczyły nawet 2 tysiące. Przecież to nie jest dużo jak na pracę na pełen etat. Może być nawet umowa zlecenie, szybko bym udowodniła, że opłaca się mnie zatrudnić na etat. Ale nie... Widzę, że 1500 zł to jakaś granica nie do przeskoczenia. W niektórych firmach dają jeszcze mniej.
Po co w ogóle pracować dla takich pieniędzy? Ja bym się chciała naprawdę usamodzielnić, a co można zrobić z taką kasą? Nawet na wynajem pokoju nie starczy, nie mówiąc o mieszkaniu. Gdzie rachunki, jedzenie, bilet miesięczny? Z drugiej strony, lepiej coś mieć, niż dalej klepać biedę i liczyć na rodziców.
Ale ja wiem, że na długo mi zapału nie starczy. Za takie pieniądze nie chciałoby mi się siedzieć cały dzień w biurze, wstawać codziennie, zawalać uczelnię!
To jest trochę poniżej godności człowieka. Upokorzenie i wyzysk w biały dzień. Najchętniej bym się przeciwko temu zbuntowała, ale czy kiedyś będzie lepiej? Szczerze w to wątpię. Moja siostra ma 34 lata i zarabia 1700 zł na rękę... Po studiach.
A może lepiej mieć jakieś większe ambicje i to przeczekać? Boję się trochę, że pójdę do byle jakiej pracy i to mnie zaszufladkuje. Potem innej nie znajdę, w CV wpiszę takie coś i jestem urządzona. Moja dobra koleżanka wybrzydzała, długo nie pracowała, a potem nagle super stanowisko za bardzo dobre pieniądze. Może też mam na to szansę?
Poradźcie mi. Jak było z Wami? Dajecie radę pracować za grosze i wierzycie, że to się może zmienić?
Aga