Za kilka dni bronię licencjat i zaczynam się denerwować. Nawet nie tym, jak wypadnę. Wydaje mi się, że moja praca jest dobra, bo sama ją napisałam. Znam też część pytań, więc raczej nikt mnie niczym nie zaskoczy. Czuję się tak, jakbym już się prawie obroniła, ale mam problem z tym, jak powinnam wyglądać.
Wiadomo – będzie biała bluzka, czarna spódnica, może jakiś żakiet. Zależy od pogody. Już nawet się przemęczę i założę jakieś bezbarwne rajstopy. Tylko co z moją twarzą? Makijaż będzie delikatny, ale jest pewien szczegół, który mnie martwi. Chodzi o kolczyk w brwi.
Chodzę z nim od 2 czy 3 lat, więc chyba wszyscy się przyzwyczaili, ale wiadomo, że w komisji będą nie tylko moi wykładowcy...
Zastanawiam się, co z tym kolczykiem zrobić. Chodziłam z nim cały czas. Na zajęcia, egzaminy i tak dalej. Problemu żadnego większego nie było. Tylko obrona to specyficzna sytuacja i już sama nie wiem. Mama mówi, że powinnam go wyciągnąć, żeby nie wyjść na jakąś niepoważną i podejrzaną.
Jej zdaniem niektórzy z komisji mogą na mnie z tego powodu krzywo patrzeć i tylko przez kolczyk obniżyć mi ocenę. Mnie się w to nie chce wierzyć, bo przecież studenci różnie wyglądają. Ale może jest w tym trochę racji?
Co myślicie? Wyjąć go na ten dzień? Tylko, że w brwi pozostanie dziura, a to może być dla egzaminatorów jeszcze bardziej obleśne...
Karolina