Chciałabym poradzić o radę w naprawdę beznadziejnej sytuacji. W życiu nie czułam się tak upokorzona i zraniona, a przy tym zagubiona. Jakiś tydzień temu wydarzyło się coś strasznego. Moja przyjaciółka uwierzyła w podłe plotki na mój temat i zaczęła ze mną awanturę na szkolnym korytarzu. Wyzywała mnie, krzyczała, potem się rozpłakała i uderzyła mnie prosto w twarz. Przez kilka dni chodziłam z siniakiem pod okiem. Fizycznie mnie już nie boli, ale w środku czuję coś paskudnego.
Ktoś jej wmówił, że przystawiałam się do chłopaka, który jej się podoba. W życiu bym czegoś takiego nie zrobiła! Po pierwsze – przyjaciółkom nie robi się takich rzeczy, a po drugie – on i tak nie jest zupełnie w moim typie. Ja z nim nawet nigdy normalnie nie rozmawiałam poza „cześć” na korytarzu. Boli mnie to, że tak mnie potraktowała. A chyba nawet bardziej, że uwierzyła w takie absurdalne oskarżenia. Nie wiem, co z nami dalej.
Ona niby zrozumiała swój błąd. Wie, że zrobiła coś najgorszego i prawdopodobnie nigdy jej nie wybaczę. Mimo wszystko próbowała mnie już kilka razy przeprosić. Osobiście była u mnie, ale ją wyrzuciłam, potem SMS-ami. Teraz mi przysięga, że to się nigdy nie powtórzy, że coś w nią wstąpiło i powinnam jej wybaczyć. Taka „głupota” nie powinna niszczyć naszej przyjaźni. No nie wiem, czy cios w twarz od najbliższej koleżanki to jest nic takiego... Zwłaszcza, że inni ludzie to widzieli.
Teraz śmieją się ze mnie, bo to ja oberwałam i nie oddałam. Ciągle mi się przyglądają, żeby sprawdzić czy siniak się goi, pytają kiedy następna walka... To dla mnie nie jest śmieszne. Nie wiem jak mam się zachować w stosunku do niej po tym wszystkim. Każdemu mogą puścić nerwy, ale ja też byłam w różnych sytuacjach i nikogo w życiu nie uderzyłam. Czyżby pokazała swoją prawdziwą twarz? Doradźcie mi... Ratować przyjaźń kosztem szacunku do siebie?
Renata