Jestem w trzecim miesiącu ciąży i tak się zastanawiam nad tym, co mogę, co powinnam, a czego unikać. Naczytałam się już tylu poradników, tyle różnych bredni usłyszałam od lekarza i koleżanek, że mam mętlik w głowie. Wiadomo, że papierosy to nigdy nic dobrego, ale czy nie za bardzo się z tym przesadza? Palę od 16. roku życia i chyba zdrowiej będzie, jeśli ograniczę ich ilość, zamiast nagle rzucać.
Powiem uczciwie, że kiedy dowiedziałam się o ciąży, z dnia na dzień wyrzuciłam wszystkie fajki, zapalniczki i popielniczki. Wytrzymałam tylko kilka dni. Potem pozwalałam sobie na jednego rano i wieczorem. Dzisiaj palę około 5 papierosów dziennie, najsłabsze jakie tylko są.
Jasne, dziecku dym nie jest do niczego potrzebny, ale ja inaczej nie wytrzymam. Gdybym zupełnie przestała, to najpierw bym oszalała, a później pewnie organizm zacząłby się buntować. To chyba gorsze, niż palenie w ciąży.
Wydaje mi się, że to nie byłoby rozsądne. Większość kobiet zaraz po zrobieniu pozytywnego testu natychmiast odstawia papierosy. Czy tak powinno być? Znam siebie i wiem, do czego to prowadzi. Zaburzenia snu, rozdrażnienie, wzmożony apetyt. To już chyba lepiej lekko podtruwać organizm, bo wątpię, żeby to aż tak zaszkodziło dziecku.
Szukałam informacji na ten temat i wszędzie tylko ogólniki, że palenie jest złe. Czy ma aż taki wpływ na maleństwo, skoro przez wiele poprzednich lat i tak paliłam i to wszystko we mnie siedzi? Od rzucenia nagle nie ozdrowieję.
Ostatnio dowiedziałam się, że moja mama paliła jak smok przez całą ciążę. Babcia (czyli jej mama) prawie ją za to wyrzuciła z domu, ale jakoś się to poukładało. I co? Urodziłam się w pełni zdrowa, nic mi nie dolega. Najwyżej odziedziczyłam nałóg...
Na zdrowy rozum, to nic strasznego nie robię. Gdybym nagle w ciąży zaczęła jarać, to pewnie byłoby źle, ale dla mnie to nic nowego. I tak strasznie się ograniczam. Największy problem jest z ukrywaniem się, bo brzuch powoli zaczyna widać i przecież nie mogę się pokazać z papierosem na ulicy. Mój mąż jest przekonany, że rzuciłam...
Czy macie jakieś doświadczenia w tym temacie? Nie mam zamiaru ulegać temu terrorowi, ale jeśli komuś uda się mnie przekonać, to kto wie. Nie interesują mnie ogólniki, że nie, bo nie. Poproszę konkrety.
Jola