Nie wiem, czy wstydem jest to, że jeszcze nie czytałam, czy to, że o to pytam, ale raz się żyje. Ciągle słyszę i czytam na temat „50 twarzy Greya” i nie za bardzo wiem, co mam o tym myśleć. Widziałam tę książkę kilka razy w księgarni, ale do głowy mi nie przyszło, żeby po nią sięgnąć. Wystarczył mi opis z tyłu okładki. Nie zaciekawił mnie, a nawet odrzucił. Teraz nie wiem, czy słusznie, bo gdyby to było takie okropne, to chyba inni by tego nie czytali?
Zastanawiam się, czy nie nadrobić zaległości. Już kilka koleżanek pytało mnie, jak mi się podoba Grey, a ja nie mam co powiedzieć. Dziwiły się, że to przegapiłam, bo przecież „wszyscy już czytali”. No to jestem wyjątkiem... Wiem, że mogę spróbować i sama się przekonać, ale wolałabym poznać Wasze zdanie.
Uwielbiam czytać i pochłaniam mnóstwo książek. Zazwyczaj to sensacja lub polska proza. Nie lubię Harlequinów (czytałam, jak miałam jakieś 15 lat), książek celebrytek o niczym oraz takich, które są po prostu naiwne i głupie. Wiem, że „Grey” to romans i na dodatek dość specyficzny, ale może czymś mnie zaskoczy? Słyszałam opis fabuły, ale to dla mnie za mało.
Jeśli to jest napisane parszywym językiem, to chyba podziękuję. Ale wydaje mi się, że nie może być tak źle, skoro czytają to miliony, nawet bardzo dojrzałe kobiety. Im chyba byle co się nie spodoba? Mam jeszcze wątpliwości co do „odważnej” fabuły. Nie jest zbyt odważna?
Chciałabym przeczytać coś z przyjemnością, a nie z obrzydzeniem. Nawet sado maso można jakoś w miarę normalnie opisać, a nie wiem, co wymyśliła autorka tego cuda. Nie lubię pożyczać książek, więc kupię tego „Greya”, jeśli tylko dowiem się, że naprawdę warto. Szkoda drzew na papier dla głupich książek ;)
Co myślicie? Podobało Wam się i polecacie? Chciałabym się rozerwać, ale jeśli to jest coś słabego, to wolałabym wiedzieć wcześniej.
Tina