Znalazłam się w dziwnej sytuacji. Pierwszy raz w życiu mogę powiedzieć, że się zakochałam. Miałam sympatie, ale to nie było nic poważnego. Teraz to co innego. Bardzo mi na nim zależy i wiem, że zrobiłabym dla niego wszystko. Pragnę też jego szczęścia, ale on twierdzi, że dla niego szczęściem wcale nie będzie życie z kobietą, ale służba Bogu. Po maturze wybiera się do seminarium, a ja nie potrafię się z tym pogodzić.
On jest bardzo wrażliwy, głęboko wierzy i czuje, że to będzie jego droga. Ja czuję, że to on jest moim przeznaczeniem. I jak to pogodzić? Próbowałam się do niego zbliżyć, ale on mi na to nie pozwala. Widzę, że czasami chciałby mnie przytulić i niczym się nie przejmować, ale po chwili mówi, że nie powinnam go kusić i nic z tego nie będzie. On już wybrał i nie mogę go rozpraszać.
Tylko, że on jest przecież młodym chłopakiem. Może mu się tylko wydaje, że to będzie dla niego najlepszy sposób na życie? A może czegoś się boi i na wszelki wypadek odrzuca moje uczucie? Nie jestem w stanie tego zrozumieć, bo zawsze mi się wydawało, że jesteśmy sobie bliscy. Marzę o tym, żeby został moim chłopakiem i zapomniał o swoich dziwnych planach. Szkoda kogoś takiego, żeby żył w samotności. A ja tu jestem i tylko czekam na jego znak.
Mam do niego szacunek, więc trochę odpuściłam, ale nie mogę sobie znaleźć miejsca. Ciągle o nim myślę i wyobrażam sobie, co by było, gdyby zmienił zdanie. A byłoby wspaniale. Czasami mam ochotę go na siłę przytulić i pocałować. Może wtedy by poczuł, że może być ze mną? Na razie do niczego nie doszło, bo on sobie wymyślił, że będzie księdzem, więc nie wypada. Nie wie, jak to jest być z dziewczyną. Chciałabym, żeby się przekonał.
Nie chcę być źle zrozumiana, ale wydaje mi się, że mogłabym go w ten sposób „wyleczyć”. Nie twierdzę, że jest chory, ale bardzo zagubiony. Jeśli wtedy stwierdzi, że nic do mnie nie czuje i nie chce mieć ze mną nic do czynienia – odejdę. Ale chciałabym chociaż spróbować. Póki nie jest w seminarium, chyba jest jeszcze jakaś mała szansa.
Myślałam o tym, żeby go do siebie zaprosić pod jakimś pretekstem, usiąść obok niego, zapalić świece, włączyć romantyczny film i zbliżyć się. Może by mu się coś przestawiło w głowie?
Kinga