Nie chciałabym, żeby to źle zabrzmiało, tym bardziej, że mój facet jest ode mnie starszy o dokładnie 19 lat. Wiem, jak to może wyglądać z boku i już wyobrażam sobie, jak niektóre z Was będą to komentować. Ale nie znacie mnie i naszej historii. Zresztą to nie jest ważne. Ja i Piotr bardzo się kochamy, chcemy w przyszłości założyć rodzinę i być ze sobą do końca. Długo musieliśmy o siebie walczyć, tym bardziej, że Piotr jest po rozwodzie, ma bardzo chciwą byłą żonę i dwójkę nastoletnich dzieci, którym trudno mnie zaakceptować. Jednak my nie zamierzamy rezygnować z tej miłości, nawet jeśli komuś wydaje się, że jestem z nim dla pieniędzy.
A uwierzcie mi – nie jestem. Owszem, Piotr to zamożny i obrotny facet, ale dla mnie to tylko dodatek. Nie wykorzystuję go w żaden sposób, nadal wynajmuję mieszkanie z koleżankami i prowadzę życie typowej studentki. Mi wystarczy tu i teraz. Piotr ma chyba trochę inne patrzenie – chciałby mi dać to, co najlepsze. W kółko to powtarza. No i w końcu dopiął swego. To znaczy PRAWIE…
Dwa miesiące temu zdałam egzamin na prawko, a wczoraj mój ukochany obdarował mnie prezentem. Śliczniutkie mini w kolorze cappuccino! Stało pod moim blokiem, kluczyki były ukryte w bukiecie kwiatów. Samochód jest piękny, taki o jakim zawsze marzyłam. Jednak trochę mi głupio, nie wiem, czy powinnam go przyjąć…
To naprawdę drogi prezent i choć wiem, że dla Piotra nie był to jakiś szczególny wydatek, dla mnie cena tego auta to fura pieniędzy. Pochodzę raczej z bardzo normalnej rodziny i moi rodzice przez 25 lat nie dorobili się takiego samochodu. A ja od razu dostałam nowe, pachnące i błyszczące autko w ślicznym kolorze.
Mam mętlik w głowie – czy wypada? To mnie trochę krępuje, ale z drugiej strony moje koleżanki mówią, że Piotr naprawdę za mną szaleje i sprawię mu przykrość, odrzucając prezent, który on tak pieczołowicie planował.
Dziewczyny, co o tym sądzicie?