Studiuję i robię karierę, a on pracuje w... Czy to dobra partia dla mnie? Justyna

28.12.2017

Błagam, nie zrozumcie mnie źle. Nie jestem jakaś sztywna i nieżyciowa, naprawdę mam dystans do siebie i do świata. Ale wiem też, co sobą reprezentuję i jakie życie mnie interesuje. Związku z byle kasjerem raczej nie planowałam, bo jestem ambitną dziewczyną. Kończę studia, już pracuję zawodowo, utrzymuję się, lubię sztukę. Nie jestem byle kim. Nie czuję się też lepsza od innych, ale po prostu inna. Interesuje mnie jakiś tam poziom, co do facetów mam wymagania i w głowie sobie układam, jak co powinno wyglądać.

Skończyć studia, dalej pracować, zrobić karierę, kupić mieszkanie, znaleźć mężczyznę na poziomie, też po studiach i niezależnego, potem rodzina i tak dalej. Tylko na moich oczach to się wszystko psuje, bo jak jakaś nastolatka zakochałam się w nieodpowiednim człowieku. Może zakochanie to za dużo powiedziane, ale mam kogoś na oku. Robię wszystko, żeby się z nim zobaczyć, on chyba też to odwzajemnia. Tylko nie powinnam, bo to jest ktoś z zupełnie innej ligi.

Chodzi o kasjera z mojego osiedlowego sklepu. Jest tam nowy i wiem, że ma na imię Kamil, bo wyczytałam to na identyfikatorze. Praktycznie codziennie siedzi na kasie w różnych godzinach, a ja... latam do tego sklepu jak jakaś głupia, żeby chociaż na niego popatrzeć. Czasami kupuję niepotrzebne rzeczy, żeby móc się ustawić do niego w kolejce i usłyszeć „dzień dobry”. Głupio to brzmi, ale serce nie sługa. Miał być facet na poziomie, a z głowy nie chce mi wyjść chłopak pracujący w handlu...

Pierwszy raz zobaczyłam go jakiś miesiąc temu. Jest mniej więcej w moim wieku, może młodszy. Bardzo wysoki, przystojny, gładko ogolony. Nie wiem jaki ma styl, bo widzę go tylko w sklepowych ciuchach, ale i tak mi się podoba. Do tego ten niski głos i błyszczące oczy. Wizualnie ideał. I to by było tyle, co o nim wiem, bo w czasie zakupów raczej trudno pogadać. Zawsze jest grzeczny, mnie się aż głos załamuje z wrażenia i tyle. A cały czas coś mi podpowiada, żeby na tym nie skończyć.

Nie wiem co się stało, że trafił do takiej pracy. Nic innego nie umie? Nie mógł nic znaleźć, a trzeba było dorobić do studiów? Nie ma ambicji? Albo jest tak pewny siebie, że potrafi pracować gdziekolwiek? Nie wiem, ja nic nie wiem. Ale ten Kamil mi się aż śni i codziennie muszę go zobaczyć. Wyobrażam sobie czasem, że jesteśmy poza sklepem. Chciałabym się z nim spotkać tak normalnie i poznać go lepiej. Coś mnie powstrzymuje, bo z tyłu głowy świeci się „to nie jest chłopak dla ciebie”.

Bo kasjer... Może i to jest powód. Moi znajomi studiują, pracują w agencjach reklamowych, kancelariach, robią kariery, a mnie bije serce do sprzedawcy. Nie, że jest jakiś gorszy, ale to nie mój klimat. Nie powinnam się w kimś takim zakochiwać.

Co powinnam zrobić?

Justyna

38 % tak
62 % nie

Polecane wideo

Komentarze (8)
Ocena: 4 / 5
gość (Ocena: 5) 31.12.2017 01:51
Ja na miejscu tego Kamila prędzej miałabym wątpliwości co do związku z tobą. Serio, jesteś straszna.
odpowiedz
gość (Ocena: 1) 29.12.2017 17:21
Nikt nie powiedział ze będzie zainteresowany taka zadufaną w sobie lalą :D
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 28.12.2017 15:22
Akurat by pracować w agencji reklamowej nie trzeba mieć magistra. Trzeba umieć myśleć niekonwencjonalnie, poza schematem, być kreatywnym i trzeba umieć się sprzedać. Więc serio, nie róbmy z agencji reklamowej jakiegoś miejsca pracy dla szlachty..
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 28.12.2017 08:10
Z jednej strony cię rozumiem, ale z drugiej strony facet mógł znaleźć się w trudnej sytuacji i nie mieć wyjścia podejmując pracę w handlu. Ja jestem osobą po studiach, które były błędem młodości. Przekwalifikowalam się w międzyczasie na optyka. Niby nie ma też kokosów i też handel, ale już to inaczej wygląda - żeby zrobić bądź dopasować okulary, pomierzyc, mieć szersze spojrzenie na to itp trzeba mieć trochę oleju w głowie i znać podstawowe prawa fizyki, anatomii. Jak kończyłam tą szkołę oraz moje nieszczęsne studia, zmarli mi rodzice. Żeby jakoś utrzymać się na powierzchni, musiałam pracować w sklepie, czyli dokładnie tam, gdzie pracowałam całe studia. Blisko chorych rodziców, którymi się opiekowałam. W międzyczasie narzeczony stracił pracę (którą na szczęście szybko znalazł), a potem zaszlam w ciążę. Egzaminy zawodowe na optyka zdałam jak córeczka juz była na świecie. Potem krótki czas pracowałam w zawodzie (ta praca mi pasowała, odpoczywalam w niej). Niestety ta branża, w której czuję się jak ryba w wodzie, jest specyficzna - albo praca bezwzględnie zmianowa (galerie handlowe), albo w salonach prywatnych w godzinach uniemozliwiajacych mi odebranie córki że żłobka. Mąż ma też pracę zmianową (farmaceuta) więc muszę się dostosować. Muszę się ratować byciem kelnerka, sklepową, blisko miejsca zamieszkania że względu na córeczkę, którą kocham nad życie a przecież muszę ją utrzymać. Wyję w głębi duszy, męczę się, tęsknię do zawodu. Zastanów się, zanim kogoś ocenisz, może chłopak jest na życiowym zakręcie. Wiele powie o nim sposób wyslawiania się - ludzi inteligentnych rozroznisz od tych prostych, a jesli sama należysz do tych pierwszych, nigdy nikomu nie dasz odczuć nic przykrego.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 28.12.2017 02:58
Dla mnie facet powinien być kimś więcej niż zwykłym kasjerem w sklepie , sprzątaczem czy kelnerem.... no sorry, ale to są prace raczej dla kobiet, które nie są męczące i nie wymagają wielkiego poświęcenia. Nie spotykałabym się z facetem bez pomysłu na siebie i konkretnie zarabiającego.
zobacz odpowiedzi (3)

Polecane dla Ciebie