Błagam, nie zrozumcie mnie źle. Nie jestem jakaś sztywna i nieżyciowa, naprawdę mam dystans do siebie i do świata. Ale wiem też, co sobą reprezentuję i jakie życie mnie interesuje. Związku z byle kasjerem raczej nie planowałam, bo jestem ambitną dziewczyną. Kończę studia, już pracuję zawodowo, utrzymuję się, lubię sztukę. Nie jestem byle kim. Nie czuję się też lepsza od innych, ale po prostu inna. Interesuje mnie jakiś tam poziom, co do facetów mam wymagania i w głowie sobie układam, jak co powinno wyglądać.
Skończyć studia, dalej pracować, zrobić karierę, kupić mieszkanie, znaleźć mężczyznę na poziomie, też po studiach i niezależnego, potem rodzina i tak dalej. Tylko na moich oczach to się wszystko psuje, bo jak jakaś nastolatka zakochałam się w nieodpowiednim człowieku. Może zakochanie to za dużo powiedziane, ale mam kogoś na oku. Robię wszystko, żeby się z nim zobaczyć, on chyba też to odwzajemnia. Tylko nie powinnam, bo to jest ktoś z zupełnie innej ligi.
Chodzi o kasjera z mojego osiedlowego sklepu. Jest tam nowy i wiem, że ma na imię Kamil, bo wyczytałam to na identyfikatorze. Praktycznie codziennie siedzi na kasie w różnych godzinach, a ja... latam do tego sklepu jak jakaś głupia, żeby chociaż na niego popatrzeć. Czasami kupuję niepotrzebne rzeczy, żeby móc się ustawić do niego w kolejce i usłyszeć „dzień dobry”. Głupio to brzmi, ale serce nie sługa. Miał być facet na poziomie, a z głowy nie chce mi wyjść chłopak pracujący w handlu...
Pierwszy raz zobaczyłam go jakiś miesiąc temu. Jest mniej więcej w moim wieku, może młodszy. Bardzo wysoki, przystojny, gładko ogolony. Nie wiem jaki ma styl, bo widzę go tylko w sklepowych ciuchach, ale i tak mi się podoba. Do tego ten niski głos i błyszczące oczy. Wizualnie ideał. I to by było tyle, co o nim wiem, bo w czasie zakupów raczej trudno pogadać. Zawsze jest grzeczny, mnie się aż głos załamuje z wrażenia i tyle. A cały czas coś mi podpowiada, żeby na tym nie skończyć.
Nie wiem co się stało, że trafił do takiej pracy. Nic innego nie umie? Nie mógł nic znaleźć, a trzeba było dorobić do studiów? Nie ma ambicji? Albo jest tak pewny siebie, że potrafi pracować gdziekolwiek? Nie wiem, ja nic nie wiem. Ale ten Kamil mi się aż śni i codziennie muszę go zobaczyć. Wyobrażam sobie czasem, że jesteśmy poza sklepem. Chciałabym się z nim spotkać tak normalnie i poznać go lepiej. Coś mnie powstrzymuje, bo z tyłu głowy świeci się „to nie jest chłopak dla ciebie”.
Bo kasjer... Może i to jest powód. Moi znajomi studiują, pracują w agencjach reklamowych, kancelariach, robią kariery, a mnie bije serce do sprzedawcy. Nie, że jest jakiś gorszy, ale to nie mój klimat. Nie powinnam się w kimś takim zakochiwać.
Co powinnam zrobić?
Justyna