Bardzo proszę o radę w ważnej dla mnie sprawie... Mam 20 lat i chyba jestem w pierwszym związku w swoim życiu. Widujemy się często, może coś z tego będzie, ale na razie nie wiem. Naprawdę boję się momentu, kiedy zostaniemy już oficjalnie parą. Chcę tego, bo potrzebuję miłości, ale nie wiem czy on jest taki wyrozumiały, na jakiego na razie wygląda... Nie podejrzewam, żeby miał takie same zasady jak ja i z tego może powstać wielki problem. Szkoda by było, gdyby nie wyszło z takiego powodu.
Powiem szczerze, że tak jestem wychowana i sama mam takie przemyślenia, że seks to jest zbyt ważna sprawa, żeby się do niej zabierać byle kiedy i z byle kim. Jestem trochę staroświecka, bo uważam, że najlepiej zaczekać do ślubu. Tak mówi też moja wiara, którą ja szanuję. Wiem, że to nie jest dzisiaj modne. Chciałabym być szczera i budować ten związek na prawdzie, dlatego biję się z myślami. Kiedy i czy w ogóle powinnam mu o tym mówić na początku znajomości?
Najchętniej bym zaczekała i zobaczyła, co z tego wszystkiego wyjdzie. Jak się chłopak zaangażuje, to wtedy mu powiem, co o tym myślę. Nie chciałabym się wygłupić za wcześnie. Czy to będzie oszustwo? Przeszło mi przez myśl, że już teraz powinnam szczerze z nim porozmawiać. Tak żeby mógł to sobie przemyśleć i móc się wycofać, jeśli mu to nie pasuje. Ale jeśli on się już zakochał, to co to zmieni...
Czy na taką rozmowę będzie dobry czas kiedyś? Czy spróbować go „przestraszyć” już teraz i zaczekać na jego reakcję? Jeśli się nie wycofa, to znaczy, że traktuje mnie poważnie... Takie mam poglądy, wierzę w nie, ale nigdy nie miałam tak wielkich obaw. To mnie paraliżuje.
Anonim