Nigdy nie wątpiłam w to, że lekarze są od pomagania. Mam dobre doświadczenia. Ale trochę zaczynam się nad tym wszystkim zastanawiać. Niedługo zostanę mamą i słucham tej dyskusji na temat szczepionek. Jedna strona swoje, druga swoje i nie wiadomo, co o tym myśleć.
Lekarze mówią: szczepić. I tyle, bez żadnych konkretów i szczegółów. Przeciwnicy podają przykłady, dlaczego to groźne i szkodliwe. Cytują wyniki badań i coraz więcej rodziców im wierzy. Muszę przyznać, że ja też zaczynam mieć wątpliwości. Nie wiem, co zrobię, jak już urodzę.
Komplikacje się zdarzają i to coraz częściej, a ja nie chcę zrobić swojemu dziecku krzywdy.
Mam nadzieję, że nie weźmiecie mnie za wariatkę. Zazwyczaj nie wierzę w teorie spiskowe, ale w tym przypadku trudno inaczej. Przeczytałam już dziesiątki artykułów przeciwników. Ich argumenty naprawdę mają ręce i nogi. Przecież nie wymyślają tego sobie z nudów.
Śledzę też grupy na Facebooku i włos się jeży na głowie. Widzę tam zdjęcia sparaliżowanych dzieci. To podobno przez szczepionki. Chyba rodzice nie kłamią. A z drugiej strony nie słyszę, żeby z nieszczepionymi maluchami działo się coś strasznego.
Czy będę złą matką, skoro im wierzę?
Justyna