Jestem w najgorszej możliwej sytuacji, jaką może sobie wyobrazić kobieta. Z jednej strony ogromna radość, że rozwija się we mnie nowe życie, a z drugiej – strach i rozpacz, co dalej. Zachodziłam w ciążę z pełnym przekonaniem, że to pomoże naszemu związkowi. Przestaniemy się kłócić i wszystko wreszcie się ułoży. Wiem, że to naiwne myślenie, które wiele kobiet zawiodło, ale musiałam spróbować. Było pięknie, ale przez pierwsze 2 miesiące. Teraz jestem w 5. i on znowu jest dawnym sobą... Facetem, z którym nie da się dogadać.
Wierzyłam naiwnie, że ta ciąża zupełnie go zmieni. Zacznie o mnie dbać, bo wie, że noszę jego dziecko. Nie wytrzymał zbyt długo. Pewnie tak samo będzie po porodzie – chwila zachwytu i cudownego życia, a potem szara proza życia. Zupełny brak zrozumienia, ciągłe pretensje, różnica zdań w każdym niemal temacie. Nie wyobrażam sobie życia w takim związku. W mojej sytuacji to szczególnie trudne, bo każde wyjście wydaje mi się beznadziejne.
Gdybym nie była w ciąży, to pewnie prędzej czy później złożyłabym pozew. Nie ma sensu się tak męczyć i póki jestem młoda, to jest jeszcze szansa na inne życie. Ale noszę jego dziecko, a to wszystko komplikuje. Jeśli z nim zostanę, to maleństwo będzie miało oboje rodziców w domu. Ale co z tego, skoro ciągle się żremy? W takiej atmosferze nie powinno się wychowywać. Jeśli odejdę, to nie wiem czy sama dam radę z dzieckiem. Nie chodzi tylko o pieniądze, ale też czas i siłę, żeby przez to przejść.
Razem zawsze raźniej, a ja wiem, że nie mogę liczyć na jego oparcie. Bądźmy szczerzy, ta sytuacja wygląda masakrycznie. Co bym nie zrobiła, to będzie źle. Rozwiodę się – cała rodzina się na mnie rzuci, że jak mogłam, że to nieodpowiedzialne. Może nie dam sobie rady. Zostanę – będę musiała znosić humory człowieka, którego od dawna nie kocham. Jesteśmy ze sobą z przyzwyczajenia i wygody.
Nawet w momentach, kiedy czuję, że mam siłę i jestem w stanie podjąć tę decyzję, zaraz pojawiają się inne myśli. Wiem, jak to wszystko będzie wyglądało dla innych. Niezrównoważona kobieta w ciąży się rozwodzi, hormony jej pomieszały w głowie, na pewno nie wie, co robi. Nie zrozumie tego jego rodzina, a moja tym bardziej. To mnie będą obwiniali za rozpad rodziny i szkodzenie dziecku. A prawda jest taka, że chcę dla niego wszystko, co najlepsze.
Z takim ojcem w domu i skonfliktowanymi rodzicami raczej nie będzie czuło się dobrze. Wiem, że jestem dla Was obcą dziewczyną, nie znacie sytuacji do końca, ale proszę o wskazówki. Skąd mam czerpać odwagę? A może zacisnąć zęby i męczyć się dalej?
Tylko co to za życie...
Ewelina