Zacznę od tego, że niewiele mam wspólnego z Kościołem, ale związałam się z wierzącym i trzeba zagryźć zęby. Zgodziłam się na ślub konkordatowy w parafii, czyli tak jak większość dzisiaj robi. Nie przyznałam się księdzu, że jestem niewierząca. Robię dobrą minę do złej gry i w ogóle się nie zorientował. Narzeczonemu jest wszystko jedno, bo w końcu on będzie to i tak przeżywał po swojemu. Ja podchodzę do tematu na luzie i nie przejmuję się tym, co wypada, a co nie.
Suknię wybrałam skromną, ale nie dlatego, że ksiądz mógłby się oburzyć, ale po prostu taką chciałam. Biała, do połowy łydki, zdobienia tylko z tyłu. Wygląda ładnie, ale przydałoby się ją trochę ożywić. Pomyślałam o tym, że więcej będzie się działo na mojej głowie. Koki i loki mnie nie interesują, ale może zafarbować sobie końcówki? Nie chodzi mi o naturalny kolor, ale coś szałowego. Dobry byłby jasny róż – widowiskowy, ale też nie za bardzo szokujący.
Bardzo by pasował do wystroju sali weselnej, bo mamy mieć bladoróżowe obrusy i różowe balony wokół parkietu. Poza tym, ja naprawdę lubię ten kolor. Chciałabym się jakoś wyróżnić w dniu ślubu, więc czemu nie w ten sposób? Czegoś takiego jeszcze nie widziałam. Mój chłopak też, więc raczej nie byłby temu przychylny... Dlatego pomyślałam, że najpierw nałożę coś zmywalnego i zobaczę, jak to będzie wyglądało.
Wiecie co? Wyszło naprawdę fajnie. Nawet jemu się spodobało, przynajmniej takie miałam wrażenie. Najpierw uśmiech, a potem zaczęło się rozmyślanie, co ludzie powiedzą... A zwłaszcza jego rodzice, którzy są bardzo tradycyjni.
Wreszcie powiedział, że na ślub ten pomysł odpada, ale potem mogę robić co chcę. Nie chcę rezygnować z tego pomysłu...
Jestem pewna, że dobrze to wyjdzie i nikt nie umrze na zawał z tego powodu. To tylko kolorowe włosy, a nie wygolona do połowy głowa. Poważnie zastanawiam się nad tym, żeby dopiąć swego i zrobić to na dzień przed ślubem, kiedy już nie będziemy się widzieć. Wiecie, taka tradycja, że dopiero przed ołtarzem mnie zobaczy. Mam dobrą fryzjerkę, która to porządnie zrobi.
W kościele będę miała przecież welon, a na weselu można już szaleć. Myślę, że ludzie to zrozumieją, a na zdjęciach na pewno będzie wyglądać fajnie.
Co o tym myślicie?
Eliza