Sama wychowuję swoją 15-letnią córkę i do tej pory radziłam sobie nieźle. Nie było łatwo, bo często brakowało męskiego autorytetu, ale dałyśmy radę. Wydaje mi się, że jest wyjątkowo odpowiedzialna, jak na swój wiek i nie powinna mi zrobić żadnej przykrej niespodzianki. Tylko, że nigdy nie można mieć pewności. Staram się nie być nadopiekuńcza, ale wiadomo, że bardzo się o nią boję. Niedawno poprosiła mnie o zgodę na wyjazd z kolegą pod namiot. Nie jakoś na dziko, ale na pole namiotowe, które jest własnością jego wujka.
Moje pierwsze skojarzenia były oczywiste – to chyba ktoś więcej, niż kolega i wiadomo, jak to się może skończyć. Nie mogę przyłożyć do tego ręki. W tym wieku ma się różne dziwne pomysły i często kończy się to tragicznie. Może jestem przewrażliwiona, ale oczami wyobraźni zobaczyłam moją córkę z ciążowym brzuchem. Nie powiedziałam jej o tym, ale stwierdziłam, że muszę się zastanowić.
Zastanawiam się tak od tygodnia i nie potrafię jej odpowiedzieć. Bardzo nie chciałabym jej ograniczać, bo nigdy nie wywinęła żadnego numeru i mogę jej ufać. Tylko, że to nieco inna sytuacja. Gdyby jechała z koleżanką, to puściłabym ją bez problemu. Chłopak to zawsze chłopak. Nawet jeśli ona go nazywa tylko „kolegą”.
Jakoś nie uspokaja mnie fakt, że to pole namiotowe wujka i on pewnie będzie ich w jakiś sposób pilnował. Ani nawet odpowiedzialność mojej córki, której jej nigdy nie odmawiałam.
Chyba za dużo się nasłuchałam o podobnych niewinnych wyjazdach, żeby z czystym sumieniem się na to zgodzić. Wstyd mi porównywać moją córkę do innych, ale to jest silniejsze ode mnie. Przecież ona też może zbłądzić.
Zdaję sobie sprawę, że to przewidywanie najczarniejszych scenariuszy. Wcale nie musi się to tak skończyć. On może być rzeczywiście tylko jej dobrym przyjacielem. Ona może mieć silniejszy kręgosłup moralny, niż mi się wydaje. Wszystko to prawda, ale to mnie nie uspokaja i nadal nie wiem, co z tym fantem zrobić.
Pozwolić i liczyć na to, że nic się nie wydarzy? Czy dmuchać na zimne i narazić się na to, że ona się obrazi i przestanie mi cokolwiek mówić? Jednak wychowywanie małego dziecka to nic w porównaniu z nastolatkiem.
Możecie mi szczerze powiedzieć, jak zareagować na taką prośbę?
Sylwia