Czy zgłosić się na staż? Chcę mieć coś w CV, ale strasznie mało płacą... Natalia, 21 l.

22.09.2016

Chciałabym prosić o radę wszystkich, którzy byli kiedyś na stażu z urzędu pracy. Jestem teraz na zaocznych studiach i mam czas w tygodniu, zaraz wakacje, więc chciałam coś porobić. Normalnej pracy nie mogę znaleźć, więc może spróbować czegoś takiego? Zawsze to kilka miesięcy doświadczenia, bo na razie moje CV jest zupełnie puste... Ciekawe, czy pracodawcy w ogóle później zwracają na to uwagę. No, ale chyba lepsze coś, niż nic.

Byłam nawet w tej sprawie w urzędzie i powiedzieli, że jak się zdecyduję, to na pewno mi coś wybiorą. Studiuję administrację, więc pewnie jakiś inny urząd. Mogę siedzieć w papierach cały dzień, w końcu po to się uczę, ale trochę się boję stażu. Niektórzy mówią, że to stracony czas, a na dodatek zwykły wyzysk. Nie znam osobiście nikogo po takim stażu, więc nie wiem, jak to wygląda.

Trochę się boję harowania na cały etat za takie śmieszne pieniądze... Nie wiem, jak to zniosę. Codziennie wstawać, siedzieć tam 8 godzin, płacić za bilety i potem dostać kilkaset złotych. Kiepski interes, ale może kiedyś się zwróci? Już nawet nie chodzi o kasę, bo na niektórych praktykach w ogóle nie płacą. Bardziej interesuje mnie, jak się traktuje stażystów. Nie mam doświadczenia i mogą to przecież wykorzystać.

Nie chciałabym spędzić tego czasu na parzeniu kawy jakimś dyrektorom albo noszeniu poczty po pokojach. Wiadomo, że nie dadzą mi spraw do prowadzenia, ale mam w ogóle szansę się czegoś dowiedzieć? Urzędowa nuda to też jakieś doświadczenie, ale bez przesady. Nie chciałabym skończyć tego stażu i nie dowiedzieć się zupełnie niczego nowego.

Czy możecie mi powiedzieć, jak to naprawdę wygląda? Moglibyście też pomóc mi w wyborze - do których instytucji najlepiej pójść? Albo w ogóle nigdzie nie iść... Jeśli to wygląda tak źle, jak kiedyś słyszałam, to nie wiem, czy nie lepiej iść na bezpłatny staż do konkretnej firmy i przynajmniej zdobyć jakieś umiejętności.

Bardzo proszę o radę. Nie chciałabym zmarnować mnóstwa czasu i tylko się denerwować, że inni mną pomiatają. Nie oczekuję nie wiadomo czego, ale po prostu nie chcę być popychadłem...

Natalia

75 % tak
25 % nie

Polecane wideo

Komentarze (7)
Ocena: 5 / 5
gość (Ocena: 5) 22.09.2016 18:59
Pracuję w administracji. Staż u nas trwa pół roku- od grudnia do maja lub od czerwca do listopada. Jest różnie, jeśli stażysta pokazuje że mu zależy a przy tym ma coś w głowie to nie zajmuje się tylko pocztą, lecz przejmuje część obowiązków pracowników. Jeśli natomiast często "choruje" i nie wykazuje zainteresowania to zostają mu przydzielane proste zadania- noszenie poczty, pakowanie listów, kserowanie dokumentów. Oczywiście stażyści mają możliwość brania udziału w konkursach na poszczególne stanowiska. Kierownicy wymieniają się opiniami na temat stażystów i jeśli okaże się dobrym pracownikiem ma większe szanse na pracę. Staż to dobra sprawa- można się wiele nauczyć a potem można coś wpisać w CV a na każdej rozmowie kwalifikacyjnej pada pytanie o dotychczasowe doświadczenie zawodowe.
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 5) 22.09.2016 16:46
Ile płacą tyle płacą, ale jest to dobre doświadczenie zawodowe, więc się nie zastanawiaj tylko idź. Lepiej zarabiać mało niż nie zarabiać w ogóle, nie? Chcesz rady oto moja rada.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 22.09.2016 10:29
Żeby iśc na staż niestety trzeba mieć pomoc finansową rodziców/ partnera. To straszne w tym kraju
odpowiedz
kilka słów na temat stażu (Ocena: 5) 22.09.2016 10:03
mam za sobą 2 staże, jeden w szkole jako referent/pomoc pedagogiczna (tam mnie skierowali) oraz kilka lat później jako asystet ds. księgowych w firmie administrującej nieruchomościami (ten staż znalazłam sama, na rozmowach okazałam się najlepsza i wybrali mnie). co najważniejsze: 1. lepiej w urzędzie pracy dowiadywać się (regularnie, co tydzien) gdzie są oferty stażu, i samemu tam chodzić w te miejsca które cię intresują i zanosić cv, często od razu wezmą cię na rozmowę ala kwalifikacyjną. daj wybór sobie. nie zdawaj się na to gdzie urząd pracy ciebie skieruje. 2. staże zaczynają się albo od początku roku (w styczniu urząd dostaje pieniądze na staże i od lutego staże są rozdzielone) albo od połowy roku, od lipca. 3. w 2015 na stażu zarabiało sie 1000zł (bez kilku zł) stypendium stazowego, możliwa jest refundacja kosztów dojazdu jeśli staż jest w innej miejscowości (o ile urząd ma na to pieniądze, ale wniosek złożyć warto), nie ważne czy do pracy jeżdzisz komunikacją publiczną czy samochodem - zwrócą koszt biletu miesięcznego albo paliwa po wyliczeniu ile zużyłaś i ile za nie zapłaciłaś -max do kwoty jaką płaci się za bilet miesięczny. 4. zasada jest taka: jeśli idziesz do "budżetówki" typu szkoła, urząd administracji publicznej etc... idziesz na staż i po stażu powiedzą ci arrivederci (tak ja miałam w szkole, w kolejnym roku wzięli kolejną stażystkę, za rok kolejną). oczywiście mogą ciebie później zostawić na etat, jeśli np jakiś etat sie zwolni - ale nie mają takiego obowiązku, więc nie ma co wiązać z tym nadziei. inaczej jest z firmami z tzw. sektora prywatnego. idziesz na staż powiedzmy na 6 miesięcy i po stażu na drugie 6 miesiecy pracodawca musi dać ci umowę o pracę. to już faktycznie może być jakis zaczątek pracy na stałe... 5. co robiłam jako stażystka w moich 2 pracach? w szkole typowe prace w sekratariacie, włącznie z parzeniem kawy. xero, telefony, faxy, poczta, pomoc nauczycielom, kilka razy prowadzilam lekcje na zastępstwie czy opiekowałam sie uczniami w świetlicy. za dużo się nie nauczyłam, bo nie dawano mi samodzielnych zadań, tylko zrób to zrób tamto, podaj, przynieś, skseruj. w drugiej pracy: można powiedzieć że w sumie samodzielnie prowadziłam serketariat, nadzór nad obiegiem dokumentacji w firmie, zwłaszcza księgowej, faktury, zestawienia, przyjmowanie jakiś zgłoszeń, podań od lokatorów, wsparcie okazyjne innych działów firmy. miałam większą samodzielność, więcej zadań. co najlepsze nie dali mi umowy o pracę po stażu bo okazało się że firma jest finansowana z budżetu miasta, więc jest jak każdy inny urząd. w połowie mojego stażu zwolniło się stanowisko na rok, w innym dziale, ale też podlegającycm pod ksiegowość... chciałam sie starać o to stanowisko, zwłaszcza że już byłam wkręcona w pracę, wiedziałam co i jak nie tylko co się dzieje w moim dziale, no awansowano by mnie, i już całkiem inaczej traktowano, nie jak "stażystkę" ale jak "inspektora", pieczątka ze swoim nazwiskiem, lepsze wynagrodzenie niż stypendium stażowe... ale... po znajomości przyjęli na to stanowisko.... dziewczynę z rodziny kierownika innego działu. z doświadczeniem w cv: kasjerka w dyskoncie. dosłownie od zera ją szkolili, a gdy ochodziłam z firmy, ona już trzeci miesiąc tam pracowała... nadal bała się odbierać tel służbowy! powaga. ja odbierając telefon na centrali, przekierowywałam do niej rozmowę bo ktoś chciał sprawę u niej załatwić... a ona nie odbierała! bo... "ja się boję, nie wiem co mam mówić". ale to była mocno kolesiowska firma i połowa pracowników dostała się tam po znajomości. troche żałuję że od razu poszłam do tej firmy, bo pracując tam chyba drugi tydzień... zadzwonili do mnie z banku, gdzie też składałam cv i byłam na rozmowie w sprawie stażu... i zparoponowali mi staż ale w banku bym miała później umowę o pracę... ale niestety, nie miałam już możliwości przyjęcia tej propozycji eh! >>> innym rozwiązaniem są tez prace interwencyjne z urzędu pracy. wtedy jesteś zatrudniona przez pracodawcę, ale... urząd co miesiąc lub co drugi zwraca pracodawcy koszty Twojego wynagrodzenia. pracodawcy tez chętnie wykorzystują tę opcję przy braniu nowych pracowników. ale to ja z tym styczności nie miałam osobiście więc polecam o szczegóły pojść do urzedu. mam nadzieje że komuś rozjaśniłam nieco temat staży. pozdrawiam!
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 22.09.2016 09:54
Ja byłam już na kilku stażach Urzędu Pracy i z różnych fundacji i było za każdym razem inaczej: różnie płacili, wykonywałam różne obowiązki, byli różni ludzie. Jednak na każdym stażu czegoś się nauczyłam. Myślę, że warto iść na staż, chociaż trudno przewidzieć jak będzie.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie