Miesiąc szkoły za mną, a ja nie mogę się przyzwyczaić... Nawet nie chodzi o dużo nauki i beznadziejnych nauczycieli. Tak jest zawsze. Ten rok jest inny, bo siedzę sama w ławce. Wcześniej miałam obok siebie dobrą koleżankę. Co z tego, że ciągle ode mnie ściągała. Lubię pomagać innym i cieszyłam się, jak dzięki mnie dostawała lepsze oceny. To nie wystarczyło i miała straszne problemy z matematyką. Chodziłam nawet do niej, żeby czegoś jej nauczyć, ale nauczycielka chyba się na nią uwzięła.
Na pewno widziała, że się stara, ale już wcześniej postanowiła, że ją obleje. Nie wiem skąd to się wzięło, bo przecież ona jest normalną dziewczyną. Potem nie zdała poprawki i została w tej samej klasie. Ja poszłam do następnej i czuję się samotna. Trudno to zmienić tak od razu. Na szczęście widujemy się po szkole. Ona się już z tym pogodziła, ja nie do końca. Duży problem mają też moi rodzice, którzy odradzają mi tej znajomości.
Oni uważają, że nie powinnam się zadawać z kimś takim. Znają ją, bo często bywała u nas w domu, ale nagle wszystko się zmieniło. Skoro ona jest tak głupia i nieodpowiedzialna, że nie zdała, to na pewno jest z nią coś nie tak. Ich mądra córka nie może tak obniżać swojego poziomu. Tak mi mówią... Już nie mówią o niej, że jest moją „koleżanką”, ale mają pretensje, że idę się zobaczyć z tą „dziewuchą”. Przecież każdemu może się to zdarzyć?
Chyba, że oni mają rację? Nie wiem... Może trochę inaczej się zachowuje, ale co w tym dziwnego? Nagle ogłoszono ją największym głąbem, kibluje w klasie z młodszymi ludźmi, rok w plecy. Od razu stała się tą najgorszą i każdego by to zmieniło. Ona rzeczywiście powtarza mi, że szkoła nie ma sensu, ale każdy może tak mówić. Nie wydaje mi się, żeby mnie zniechęciła do nauki, bo mnie dalej zależy na dobrych ocenach. Rodzice się boją.
Mają powód? Już sama nie wiem. Może naprawdę powinnam zmienić towarzystwo. W sumie, to oblanie klasy to dla mnie obciach. Przecież każdy może ukończyć każdą szkołę, jeśli się postara. Nawet nie za bardzo, wystarczy tam chodzić i udawać, że nam zależy. Ona zachowała się jak jakaś głupia, bo starała się, ale dopiero pod koniec roku. Wcześniej udawała, że jakoś to będzie.
Ale ja nadal ją w sumie lubię i chcę z nią spędzać czas. Jak ją oleję, to ona już w ogóle sobie wszystko odpuści, a szkoda takiej dziewczyny. Na razie muszę wysłuchiwać pretensji rodziców, że to „złe towarzystwo” i sama się w tym zaczynam gubić.
Mam się nie przejmować ich gadaniem czy mają rację?
Zuzanna