Biorę ślub pierwszy raz w życiu i mam nadzieję, że ostatni... A tak poważnie, proszę o radę dziewczyn, które mają to za sobą, albo znają się na obyczajach ślubnych. Sprawa wygląda tak, że pobieramy się w kwietniu. Jeszcze trochę czasu zostało, ale wszystko już ustalone. Odebrałam już zaproszenia ślubne. Zrobiliśmy je sobie według naszego projektu, ale mniejsza z tym. Teraz trzeba je zacząć wręczać lub wysyłać. No i z tym mam ogromny problem...
Dokładnie, to chodzi o jedną osobę. Najbliższą rodzinę i znajomych z miasta zaprosimy osobiście. Już się zapowiedzieliśmy w kilku miejscach na kolejny weekend. Wiem, że tak wypada i fajnie, bo niektórych długo nie widziałam. Osoby z innych miast zaprosimy listownie, ale wcześniej zadzwonimy, że wysyłamy zaproszenie itd. To chyba ok, prawda? Ale jest też osoba, która mieszka blisko, a do której też najchętniej byśmy wysłali...
To jest ciotka mojego narzeczonego, która nie jest zbyt miłą osobą. Kiedyś usłyszeliśmy, co wygaduje na ten temat, więc kontakt się urwał. Chłopak dzwonił na święta złożyć jej życzenia, ale trwało to jakieś pół minuty... Podziękowała, powiedziała „wzajemnie” i tyle. Tylko, że to wciąż rodzina, a na dodatek jego rodzina naciska, że musimy ją zaprosić. Pewnie się nie wybierze, ale trzeba to zrobić. Jak?
Mama chłopaka zmusza nas, żebyśmy do niej poszli. Wiem, że to nie byłoby komfortowe ani dla nas, ani tym bardziej dla niej. Pewnie odebrałaby zaproszenie w progu i pożegnała. Nie chcę takiej sytuacji, bo nie ręczę za swoje nerwy. Zastanawialiśmy się też, czy on sam nie mógłby do niej pójść, ale to też dziwne. Ona jest trochę bezczelna, więc pewnie mu wygarnie, że na ślub ze mną to nie przyjdzie. Chyba, że znajdzie sobie jakąś lepszą dziewczynę.
No to może wysłać listem? To też dziwne rozwiązanie, bo ona mieszka jakieś 5 minut pieszo od nas. Więc sytuacja jest taka, że zaprosić trzeba, ale nikt nie wie jak. Jeszcze myślałam, że mogłaby to zrobić jego mama, ale to chyba jeszcze głupsze.
Jak mamy to zrobić? Niemal pewne jest, że nie zaszczyci nas swoją obecnością, ale przynajmniej nie będzie potem gadała, że nikt jej nie zaprosił. Błagam, poradźcie coś!
Magda