Wydawało mi się, że nie mam kompleksów. Nie jestem chodzącą pięknością, ale staram się nie przejmować głupotami. Najbrzydsza też nie jestem, więc dziękować Bogu. Ale im dłużej przeglądam się w lustrze, tym bardziej denerwuje mnie zupełny brak pośladków. Każde spodnie wiszą na moim tyłku, a o legginsach mogę w ogóle zapomnieć. Zero kobiecych kształtów, po prostu płaska decha. Nie płaczę z tego powodu, ale chciałabym to zmienić.
Próbowałam ćwiczyć nogi i pupę, do mycia ciała używam specjalnej rękawicy, która pobudza krążenie, staram się nie siedzieć za długo bezczynnie. Nic mądrzejszego nie wymyśliłam i efektów brak. W zimie to jeszcze da się jakoś ukryć, bo noszę płaszcz, długie swetry i koszule, ale wolałbym się z tym uporać przed sezonem. Znalazłam specjalną bieliznę, ale nie wiem, czy warto.
Nawet nie wiedziałam, że coś takiego istnieje. Słyszałam o majtkach i pasach modelujących talię, ale majtki, o których myślę, mają wszyte specjalne wkładki. Nie wiem z czego, ale chyba jakiś miękki materiał, może silikon. Nie poprawiają kształtu pupy na stałe, ale chyba wolę takie sztuczne pośladki, niż żadne. Myślicie, że to działa?
A może któraś z Was ma coś takiego i może mi powiedzieć, jak to wygląda? Czy te wkładki są widoczne, gdybym musiała się rozebrać do samej bielizny? Czy przy siedzeniu i poruszeniu się nie przemieszczają? Proszę, dajcie znać. A może wypchać sobie zwykłe majtki w jakiś inny sposób? Znacie jakieś metody?
Klaudia