Chciałam zapytać prosto z mostu, bo różnie ludzie patrzą na takie rzeczy. Chcę zacząć chodzić regularnie na basen. Nie jestem jakimś wielkim sportowcem, ale przynajmniej trochę się poruszać. Mam strój kąpielowy z zeszłego sezonu, w którym chodziłam prawie całe lato. Normalny wiązany biustonosz i do tego majtki, ale wcięte na pośladkach. Nie stringi, ale blisko.
Zastanawiam się, czy mogę w czymś takim pojawić się na basenie. Trochę się boję, że ktoś mi zwróci uwagę, bo dzieci patrzą... A na plaży czy nad rzeką to nie było dzieci? Oczywiście, że były i nikt się mnie nie czepiał. Nie przesadzajmy – to nie jest cienki sznureczek między pośladkami.
Nie chcę nikogo gorszyć, ani robić afery, więc pytam. Szczerze mówiąc...
Chyba nie mam się czego wstydzić, bo jestem w miarę zgrabna. Gdybym miała wielką pupę i cellulit, to sama bym zrezygnowała z takiego stroju. Ale tak? Czemu nie? Basen to niby miejsce publiczne, ale przecież nie mam zamiaru się obnażać. Nie wiem co się tam za bardzo nosi, bo dawno nie byłam.
Jednoczęściowy strój, taki typowo pływacki, nie wchodzi w grę. W bikini jest mi najwygodniej. Dlatego proste pytanie – wybrać się w bikini czy zostać w domu? Nowego raczej nie kupię, bo nie po to inwestowałam w tamten...
Tylko szczerze!
Malwina