Za kilka dni Wszystkich Świętych. Wszędzie znicze i te paskudne chryzantemy. Ludzie zaczynają szaleć, tak jakby groby były najważniejsze. Według mnie liczy się przede wszystkim pamięć, ale co kto lubi. Gdybym mogła, to też bym się wybrała na cmentarz. Ze skromnym bukiecikiem i jedną lampką. Wystarczająco.
Jakoś mnie nie przekonuje, że im więcej wydasz na kiczowate ozdoby, to znaczy, że bardziej kochałaś zmarłą osobę albo bardziej o niej pamiętasz. Mniejsza z tym, nie taki jest mój kłopot. Chodzi o to, że znalazłam jakiś czas temu świetną ofertę wyjazdu na weekend. Super miejsce i podejrzanie tanio.
Sprawdziłam wszystko, kupiłam i dopiero potem się zorientowałam, że to wypada w świąteczny weekend. Nie za bardzo wiem, co z tym zrobić.
Prawda jest taka, że najchętniej wyjechałabym na ten weekend i sobie odpoczęła. Dużo nie wydałam, a należy mi się chwila odpoczynku. Namówiłam faceta, a ten się zaczyna wycofywać. Też się ocknął, że w niedzielę jest Wszystkich Świętych, a my mielibyśmy wyjechać w piątek i wrócić w poniedziałek.
Matka mu wierci dziurę w brzuchu i zmusza, żeby przyjechał do domu, bo chce razem z nim iść na grób ojca. Inaczej nie można. A raczej – co by ludzie powiedzieli... Także jestem rozdarta, wątpliwości faceta też mi w tym nie pomagają.
Czy naprawdę będę złym człowiekiem, jeśli zignoruję Wszystkich Świętych i wybiorę się na groby tydzień później?
Paula