Mam 16 lat i jestem bardzo wierząca. Zawdzięczam to rodzicom, którzy tak mnie wychowali. Niestety, wielu młodych ludzi odwróciło się od Kościoła i nie ma już żadnych zasad. Przykro mi, ale ja sobie postanowiłam, że się nie poddam. Staram się żyć zgodnie z zasadami, które mi wpojono, ale jedna sprawa nie daje mi spokoju.
Chodzi o dziwną rzecz. Dostałam na urodziny od kuzynki zestaw bielizny, w tym stringi. Nie kojarzą mi się najlepiej i nawet nie miałam zamiaru ich zakładać, ale raz przymierzyłam. Poszłam tak na miasto i było mi strasznie wygodnie. Wreszcie nic mnie nie uwierało, a nawet było mi przyjemnie.
Zastanawiam się teraz, czy wypada mi coś takiego w ogóle nosić. Mam kilka obaw.
Kiedy tak chodziłam, to czułam jak majtki delikatnie się przesuwają i nie wiem jak to nazwać. To było chyba przyjemne uczucie i trochę jest mi wstyd. Nie powinnam w tym wieku myśleć o takich rzeczach. Nie uważam, że powinnam się z tego spowiadać, ale mam jakieś wyrzuty sumienia.
Poza tym, wiadomo z czym się kojarzą stringi. Taką bieliznę noszą zazwyczaj panie lekkich obyczajów. Nawet kiedyś na katechezie była o tym mowa, że to wulgarne i żadna szanująca się kobieta nie powinna takich rzecz zakładać. Nie mam z kim o tym pogadać, bo mamie boję się przyznać. Nie wie, że dostałam taki prezent.
Czy z pozoru niewinne majtki mogą zaszkodzić mojej wierze?
Patrycja