Sprawa nie dotyczy bezpośrednio mnie, ale czuję się tak, jakbym to ja miała decydować. Chodzi w końcu bliską mi osobę. Ona została 2 miesiące temu zgwałcona w czasie imprezy, chociaż przez dłuższy czas nikomu o tym nie powiedziała. Myślała, że sama jest sobie winna, a nawet próbowała wytłumaczyć potwora, który jej to zrobił.
No bo wiadomo, impreza, ona trochę wstawiona, on jeszcze bardziej. Podobał jej się, dawała mu jakieś sygnały i on to wykorzystał. Kiedy padła już zupełnie nieprzytomna i nie mogła nic zrobić, to po prostu ją zgwałcił. Bez jej zgody. Do dzisiaj nie wiadomo, czy to nie była pigułka gwałtu, ale było za późno, żeby to zbadać. Wiedziała co się dzieje, ale była bezsilna. Wtedy zaszła w ciążę.
Ukrywała to bardzo długo, ale wreszcie coś w niej pękło. Wszystko mi opowiedziała i to ja zgłosiłam sprawę na policję. Nie będę mówiła, jak nas tam potraktowali, ale mniejsza o to. Ten chłopak odpowie za to co zrobił i nawet nie próbuje się bronić. Na szczęście zrozumiała, że to w ogóle nie jest jej wina. To chory człowiek ją skrzywdził, a ona tego nie chciała. Ciąża pozostała...
Wolałabym już nie mieć nic wspólnego z tą sprawą i pozwolić jej decydować, ale ona sama błaga o wsparcie. Ma możliwość usunięcia tej ciąży. Tylko czym innym jest możliwość, a czym innym zrobienie tego. Ona sama nie wie, nie ma odwagi, boi się wyrzutów sumienia. Z drugiej strony nie chce żeby ojcem dziecka był gwałciciel. Co ja mam jej teraz poradzić?
Nie czuję się na tyle silna, żeby powiedzieć nawet słowo. Strasznie jej współczuję i nie wyobrażam sobie przez co przechodzi. Namawiałam ją na wizytę u psychologa, ale twierdzi, że to tylko pogorszy sprawę. Sama bije się z myślami i w rozpaczy prosi mnie o pomoc... Chyba jestem beznadziejna, bo nie potrafię powiedzieć wprost – powinnaś urodzić albo powinnaś usunąć.
Kiedyś mi się wydawało, że to oczywiste. Po gwałcie trzeba pozbyć się problemu, bo potem całe życie zniszczone. Ale nigdy nie znałam nikogo, kogo to dotyczyło. Aż do teraz... Co byście poradziły, gdyby ktoś bliski poprosił Was o pomoc w takiej beznadziejnej sytuacji?
Patrycja