Wyjeżdżam niedługo na wcześniejsze wakacje i trochę mnie to przeraża. Mam mnóstwo rzeczy do kupienia, a pieniędzy wcale mi nie przybywa. Ubrać mam się w co, ale gorzej z tymi wszystkimi drobiazgami. Jak zrobiłam listę, to się załamałam, bo jest tego od groma. W domu pustki, wszystko mi się pokończyło i nagle trzeba kupić wszystko naraz.
Chodzi mi głównie o kosmetyki, bo trudno się wybrać na urlop bez nich. Potrzebuję kremu z filtrem, najlepiej wysokim. Do tego krem z filtrem do twarzy, jakiś balsam po opalaniu, zwykły balsam do ciała. Jeszcze krem do stóp się przyda, bo się strasznie pocę, dobry antyperspirant i mogę tak wymieniać w nieskończoność.
Byłam się rozejrzeć w drogerii i stwierdziłam, że nie stać mnie na markowe kosmetyki...
Każda z tych rzeczy kosztuje przynajmniej kilkanaście złotych. Jeśli nie kilkadziesiąt. Nie mam tyle wolnej kasy, żeby wydać prawie 150-200 zł na same kosmetyki, bo gdzie reszta wydatków? Zastanawiam się nad tym, czy nie znaleźć tańszych zamienników w dyskoncie. Widziałam, że mają tam własne marki i nawet zaczęli już sprzedawać rzeczy na lato.
Problem jest taki, że ja nie jadę tam sama, ale w większej grupie. Będziemy korzystać ze wspólnej łazienki, razem chodzić nad wodę itd. Trudno będzie ukryć, czym ja się tam smaruję. Myślicie, że mnie wyśmieją, jak zobaczą kremy z Biedronki albo Lidla?
Poza tym, czy one działają tak samo, jak te z drogerii? Poradźcie coś!
Kaja