Czy to normalne, że zarabiam tyle w moim wieku? Aleksandra, 25 l.

09.12.2017

Od kilku miesięcy namawiam chłopaka na wspólne zamieszkanie. Na razie bezskutecznie. Może i by chciał, ale twierdzi, że nie mamy takich możliwości. On na umowie zlecenie, jakieś marne 2000 zł, ja niby na etacie, ale też coś koło tego... Jego zdaniem nie ma sensu się tak męczyć i zamieszkamy razem dopiero wtedy, jak będziemy mogli wynająć coś dużego i ładnego, no i pozwolić sobie przy okazji na całą resztę. Tylko prawda jest taka, że już nas na to stać.

Nie wiem za bardzo skąd to się wzięło, ale nigdy nie powiedziałam mu, ile tak naprawdę zarabiam. Nie padła konkretna kwota. Jak on narzekał, że dostaje za mało, to tylko mu przytakiwałam i tłumaczyłam, że takie czasy... Trzeba się cieszyć z tego, co jest... Podświadomie bałam mu się powiedzieć prawdę, żeby nie poczuł się ode mnie gorszy. 2 tysiące to ja zarabiałam, ale jakieś 3 lata temu, kiedy dopiero zaczynałam tam pracować. Dzisiaj to sporo więcej.

Tak naprawdę są miesiące, kiedy wyciągam nawet po 8 tysięcy. Mam podstawę 6 tysięcy na rękę i prowizję od niektórych umów. Sporo i sama zdaję sobie z tego sprawę. Jestem młoda, tak naprawdę mało doświadczona, a trafiło mi się jak ślepej kurze ziarno. Nie mogę narzekać, bo dzięki temu jestem spokojniejsza i nie boję się o przyszłość. Ale podejrzewam, że on nie zniósłby tej informacji zbyt dobrze.

Byłoby mu głupio, gdybym dostawała 500 zł więcej, a co dopiero czterokrotność jego pensji... Jestem oszczędna, nie szastam kasą, więc tego nie zauważa. Na koncie mam już sporą sumę, za którą moglibyśmy zacząć myśleć o kupnie mieszkania. Byłoby akurat na wkład własny i kilka rat. A co dopiero mówić o wynajmie. Z miejsca mogę wynająć 3 pokoje w nowym budownictwie na rok z góry.

Gdyby nie to jego gadanie, że nas nie stać, to pewnie dalej bym się nie przyznawała. On nie pyta, ja się nie chwalę i tak jakoś zleciało. Ale wiem, że tak się dłużej nie da. Albo mu teraz powiem i wreszcie zamieszkamy razem, albo powiem i... tym bardziej nie będzie chciał, bo urażę jego dumę. Jak to wygląda, żeby kobieta utrzymywała dom... Dla mnie to żaden problem, ale wiadomo jacy potrafią być faceci. Trudno nadążyć za ich myśleniem.

A może brnąć dalej i mimo wszystko go namawiać? Nigdy nie potrafiłam rozmawiać o pieniądzach. Już nawet nie mówię o tej konkretnej sytuacji. Męczy mnie taki brak szczerości. Ciekawe, czy naprawdę mam się czego obawiać...

Aleksandra

65 % tak
35 % nie

Polecane wideo

Komentarze (17)
Ocena: 4.88 / 5
gość (Ocena: 5) 11.12.2017 18:15
Boże, pamietam meczarnie, gdy mój ex zarabiał 3 razy mniej ode mnie - ukrywanie zarobków, szukanie wakacji pod jego budżet, jedzenie w tanszych knajpach i czesto placenie za niego :/ ciagle slyszalam ze nie mamy pieniedzy na mieszkanie podczas gdy mnie bylo sama stac na wynajem... ooo nie jak dla mnie to sie nie moze udac
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 11.12.2017 10:36
Niestety, w naszym katolandzie źle postrzegane jest, że kobieta zarabia więcej od mężczyzny.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 11.12.2017 10:28
Na Twoim miejscu zaczęłabym się rozglądać za własnym mieszkaniem- kupno i następnie poinformowałabym o tym swojego faceta. Kochanie mam zamiar kupić mieszkanie, stać mnie na to/ mam zdolność kredytową. Tego a tego podpisuję umowę, zastanów się proszę czy chcesz ze mną zamieszkać czy nie.
odpowiedz
kk (Ocena: 3) 10.12.2017 17:42
Dziewczyny, gdzie wy pracujecie? W zawodzie? Jako kto? Lubicie swoją pracę?
odpowiedz
Magda (Ocena: 5) 09.12.2017 20:31
Jestem dentystką przed 30, pracuje u kogoś w 2 miejscach będąc na własnej działalności (na małym zusie) udaje mi się na miesiąc wyciągnąć 6-7 tys max. Da się ale życia prywatnego to ja nie mam, a o własnym gabinecie to sobie mogę pomarzyć.....
zobacz odpowiedzi (2)

Polecane dla Ciebie