Czy spróbować nawrócić niewierzącą koleżankę? Kasia

09.02.2017

Wiem, że wiara to indywidualna i prywatna sprawa każdego, ale zawsze uważałam moją przyjaciółkę za członka rodziny. Znamy się od lat, ona bywa u mnie w domu, ja u niej. Do tej pory nie miałyśmy przed sobą żadnych tajemnic. Do czasu, kiedy ona poznała nowego chłopaka i zupełnie się zmieniła. Kiedyś chodziłyśmy razem do kościoła, a teraz nie jest to już możliwe.

Śpiewałyśmy w chórze, chodziłyśmy na spotkania organizowane przez księży i byłyśmy blisko parafii. Z czasem ona zaczęła się od tego migać. A to godzina jej nie pasuje, a to się źle czuje. Przez miesiąc ani razu nie widziałam jej w kościele. Potem z dnia na dzień stwierdziła, że ona w to wszystko już nie wierzy, a ja to chyba jestem głupia, że daję się tak mamić. Takie są efekty jej związku z ateistą. Zwyczajnie namieszał jej w głowie.

Nie jestem pewna, jak to z nią jest, ale podejrzewam, że wcale nie chodzi o jej brak wiary. Człowiek nie tak łatwo się tego pozbywa, żeby z dnia na dzień twierdzić, że kościół to głupota i ściema. To chyba bardziej sposób na to, żeby przypodobać się chłopakowi. Bardzo jej na nim zależy, a wie, że on religii nie trawi.

Strasznie mi się to nie podoba. To oznaka słabości, żeby zmieniać swoje myślenie tylko ze względu na kogoś innego. Jak mu tak jej wiara nie pasowała, to po co się z nią wiązał? Powinien zaakceptować ją w całości, razem z jej religią! Jestem prawie pewna, że jak zerwą, to ona wróci do kościoła. I bardzo będzie żałowała tego, co wcześniej wygadywała. Zastanawiam się, jak jej pomóc i czy w ogóle coś w tej sprawie da się zrobić...

Już raz próbowałam z nią rozmawiać na ten temat, ale strasznie się zdenerwowała. Wiem dlaczego. Po prostu nie miała żadnych argumentów. Potwierdziła tym moje przypuszczenia, że chodzi wyłącznie o tego chłopaka, a nie jej prawdziwy światopogląd. Na razie dałam jej spokój, ale chyba powinnam zacząć działać.

Bardzo chciałabym ją namówić, żeby poszła ze mną w następną niedzielę do kościoła... Potem na próbę chóru, jakieś spotkanie w parafii. Dzięki temu zrozumie, że dużo straciła. A może się nie wtrącać i poczekać, aż sama zmądrzeje? Nie wiem już, co robić!

Kasia

13 % tak
87 % nie

Polecane wideo

Komentarze (4)
Ocena: 5 / 5
gość (Ocena: 5) 09.02.2017 20:14
a może ona w ogóle nigdy nie wierzyła i chodziła do kościoła i śpiewała w chórze z powodu presji otoczenia a teraz w końcu może być sobą? Oczywiście 95 osób religijnych (nie ważne której religii) to zaślepieni ludzie ,którzy mają zawsze racje
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 5) 09.02.2017 12:26
Nie wtrącaj się, wiara to indywidualna sprawa każdego z nas. To jej sprawa i nie powinnaś jej zmuszać, sama musi zrozumieć co jest dla niej ważne i ewentualnie nawrócić a może się już po prostu wypaliła i nie czuje wewnętrznej potrzeby/powinności żeby chodzić do kościoła.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 09.02.2017 08:44
Zastanawia mnie, dlaczego autorka zakłada, że do tej pory dziewczyna robiła to z własnej woli. A skąd ta pewność? Może robiła to właśnie dla przyjaciółki, chociaż wiara jej w ogóle nie interesowała i wreszcie pojawił się ktoś kto pokazał, że bieganie do kościoła nie ma większego sensu i sama wreszcie się o tym przekonała i jest jej dobrze?
odpowiedz

Polecane dla Ciebie