Marzeniem Jarka zawsze była supermodelka, dziewczyna z wybiegu Victoria`s Secret. Zawsze wzdychał na ich widok w tv, gazecie albo nawet wysyłał mi linki do filmów z pokazów. Pisał `kochanie, a jak ona Ci się podoba?`. Na początku mi to nie przeszkadzało, jestem tolerancyjna, ale ostatnio chyba trochę przegiął.
Zaręczyliśmy się kilka miesięcy temu, a termin ślubu został ustalony na czerwiec 2018 roku... Za nieco ponad pół roku mamy powiedzieć sobie sakramentalne TAK. Nie mogę się doczekać, ale moją ekscytację burzy jedna sprawa.
Otóż Jarek powiedział mi wprost, że marzy o tym, bym schudła 10 kg i ważyła dokładnie 50 kg, czyli jak topmodelka. Obecnie mam 173 cm wzrostu i ważę 60 kg. Ja się sobie podobam, uważam, że to sexy kiedy kobieta ma trochę ciałka, ale jego zdaniem to jednak za dużo...
Z jednej strony chciałbym go zadowolić, bo to mój przyszły mąż i chyba lepiej, żebym to ja go podniecała, a nie dziewczyna z plakatu, ale z drugiej.... Same rozumiecie! To trochę bezczelne z jego strony! Więc jak - szybka dieta czy olewka?
Anonim