Czy przyznać się facetowi, że od kilku lat udaję orgazmy? Jest fatalny w łóżku! K.

04.06.2015

Wymarzony partner powinien być opiekuńczy, szarmancki, odpowiedzialny, zaradny, mieć poczucie humoru i inne bla bla bla. Ale co z seksem? Mnie nie układa się w sypialni i szlag mnie już trafia. To niby wspaniały facet, ale tak beznadziejny w łóżku, że klękajcie narody. Nie chodzi o to, że ma za małego, zbyt szybko dochodzi (choć to też), nie ma siły czy coś w tym stylu. Zupełnie się w to nie angażuje. Jego zdaniem powinnam się nadstawić kiedy trzeba, a potem rytmicznie się poruszać. Tyle.

Cała reszta – gra wstępna, dotyk, świńskie słówka, przebieranki i takie tam go nie interesują. To mechaniczny akt. On ma sobie ulżyć, a ja służę jedynie do... sami wiecie czego. Moja przyjemność? Czy może mnie jest dobrze? O czym marzę? To nie ma żadnego znaczenia. Mój mężczyzna jest prostym samcem i nie umiem go zmienić. Mam dosyć udawania, że jest najlepszym kochankiem. Chociaż w odgrywaniu orgazmów na zawołanie osiągnęłam chyba mistrzostwo.

Krzyczę, błagam o jeszcze i takie tam. Nie wiem czy jest taki głupi, czy tylko udaje, ale chyba się nie zorientował. Pewnie myśli sobie, że jest świetnym kochankiem. Nawet się nie wysila, a kobieta umiera z rozkoszy. Dobre sobie! No tak, ale dlaczego ja to robię? Nie wiem, chyba się przyzwyczaiłam. Zależy mi na nim, jemu na seksie... Powiem mu, że jest źle w łóżku, to się biedak załamie i kopnie mnie w tyłek.

Nie chce mi się szukać kolejnego. Randki, podchody, pierwsze wspólne decyzje... Myślałam, że mam to za sobą, z tym wezmę ślub i jakoś to będzie. Wiem, jestem wygodna. Ale przy tym normalnie niespełniona, bo ostatni raz, kiedy naprawdę było mi dobrze, to nasz pierwszy wspólny raz. Jakieś 5 lat temu. Potem było coraz gorzej, ale chociaż udawał, że zależy mu też na moim zadowoleniu. Teraz ma to gdzieś.

Kocham go, bo inaczej nie wytrzymałabym z nim tyle czasu. Może przesadzam? Naczytałem się tych Greyów, więc mogło mi się coś przestawić. Ale zwyczajna radość z seksu to chyba nic nienormalnego? Mam ochotę wygarnąć mu prosto z mostu, że jest beznadziejnym kochankiem i ma się zacząć starać. A jak nie to... No właśnie nie wiem co, bo nie chcę nikogo innego.

Mam apetyt na dobry seks i tego się nie wstydzę. Wstyd mi jednak za tego leniwego chłopa, którego w końcu sama sobie wychowałam. Jak z nim rozmawiać, żeby mnie nie wyśmiał i broń Boże się nie obraził?

K.

14 % tak
86 % nie

Polecane wideo

Komentarze (25)
Ocena: 4.76 / 5
Anonim (Ocena: 5) 08.06.2015 16:25
Po takim czasie to trochę dziwnie będzie wyglądać, jak powiesz, że jest beznadziejny. Powiedzmy, że się zmieni i naprawdę będzie ci dobrze, a on będzie myślał, że znowu udajesz. Jeżeli facet nie dąży do przyjemności kobiety, tylko dąży do tego, by samemu się zaspokoić, to to nie facet. Tak myślę. Jeśli natomiast go kochasz i chesz tę sytuację zmienić, to może ty przejmij inicjatywę? Zaskocz go czymś, albo znajdź jakieś nowe pozycje, może jakieś scenki? ty musisz zacząć działać. Ale nie mów mu, że jest beznadziejny, na to już za późno raczej.
odpowiedz
Cezary (Ocena: 5) 05.06.2015 21:49
Dziewczyno. Ciężko zrozumieć czego tak naprawdę chcesz. Moim zdaniem pokaż mu w łóżku czego oczekujesz. tym razem to Ty wykorzystaj jego a nie on Ciebie. tak na ostro. I do tego będzie jak u Greya :D
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 05.06.2015 21:06
jestes PROSTACZKĄ!!!!!!!!!!!!!!
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 05.06.2015 12:48
Dziewczyno czy ty jesteś normalna? UDAJESZ ŻE JEST CI DOBRZE, ŻE MASZ ORGAZMY, WIJESZ SIĘ, KRZYCZYSZ to skąd on ma wiedzieć że jest beznadziejny w łózku skoro sama dajesz mu do zrozumienia że jest świetny to po co ma to zmieniać. Porozmawiaj z nim szczerze, niech zrozumie że robi to źle i pwiedz mu że jesteś sfrustrowana bo inaczej nic sie nie zmieni! Ja mam taki problem że podczas seksu nic nie czuje. Kompletnie nic. Ale mj chłopak o tym we, rozmawiamy o tym i stara się to zmienić i za to go kocham. Powiedz mu prawadę!!
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 05.06.2015 12:18
A co zrobić w sytuacji, gdy seks jest ok - orgazm prawie za każdym razem (i zero udawania, oczywiście), facet jest skupiony na mojej przyjemności, otwarty, szczerze ze sobą rozmawiamy (staż: 5 lat) itd. ale... no właśnie, dla mnie seks mógłby nie istnieć. Jest mi zupełnie zbędny, moje libido = 0. Mimo, że kocham swojego partnera, często ZMUSZAM się, żeby go zaspokoić. Nierzadko też odmawiam, zdarzało się, że nie kochaliśmy się przez miesiąc-półtora, chociaż mieszkamy razem. Jestem tym załamana. Nie mam pojęcia, gdzie tkwi problem. Zrobiłam badania, byłam u seksuologa, u psychologa, łykam jakieś suplementy, jestem aktywna fizycznie... NIC nie pomaga! Co prawda nasz związek nigdy nie był oparty na seksie, ale jak tak dalej pójdzie... boję się nawet o tym myśleć. Doradźcie coś, błagam. Jestem w kropce, a przegadałam z partnerem dłuuuugie godziny na ten temat.
zobacz odpowiedzi (2)

Polecane dla Ciebie