Chce mi się ryczeć... Nie wiem czy inni to sobie wyobrażają, ale ja zawsze wiedziałam, jak powinny wyglądać oświadczyny. Jakieś romantyczne miejsce, ukochany klęka, wręcza pierścionek i zadaje to najważniejsze pytanie. U mnie było prawie tak samo, ale prawie robi ogromną różnicę. Przepraszam, jeśli wyjdzie mi to nieskładnie, ale piszę o tym zajściu zaledwie dzień po...
Wiedziałam, że coś się święci, bo chodził niespokojny od tygodnia. Musiał się długo zbierać w sobie. Nie wiem skąd te wątpliwości, ale nieważne. Podejrzewałam oświadczyny już rok temu, ale w tym to już na pewno. No i wczoraj się zapowiedział u mnie, bo nie mieszkamy jeszcze razem. Pytał czy będą moi rodzice itd.
Przyszedł, usiadł przed telewizorem i myślałam, że już po wszystkim, ale nie. Zaskoczył mnie tak, że nie mogę dojść do siebie.
Poszłam zrobić mu herbatę, wnoszę ją do pokoju, a on już klęczy. Myślałam, że go połamało w krzyżu albo coś takiego, ale nie. Klęczy i patrzy na mnie. Prawie mi ta szklanka zleciała na podłogę. Wreszcie na kolanach podszedł do mnie, chwycił za rękę i zapytał całkiem normalnie, czy za niego wyjdę. Tak zwyczajnie, jakby pytał w sklepie, czy jest cukier. Wiedziałam, że będą kłopoty. Nic nie mówię, łzy już mi lecą po policzkach i czekam, co dalej.
On wstaje, przytula mnie i pyta „no to tak czy nie?”. Zapytałam czy to wszystko, co przygotował. Stwierdził, że zapomniał kupić kwiaty... Pierścionka też nie ma, bo nie wiedział jaki rozmiar (!!!), a w ogóle, to kupi mi jakiś super, jak się poprawi sytuacja finansowa. Teraz to szkoda zachodu na jakieś byle co. A mnie właśnie na tym byle czym zależało najbardziej! Chciałam mieć symbol, który by mi przypominał o tym dniu. Nie mam do dzisiaj.
Zaczęłam z nim rozmawiać, jak to sobie wyobraża, kiedy chciałby wziąć ślub itd. Żadnego tak czy nie z moich ust nie usłyszał, bo zupełnie mnie rozwalił swoim brakiem wyobraźni. Jak można się oświadczać bez pierścionka?Może być najtańszy, nawet z byle metalu, ale żeby był!
On teraz chodzi i się chwali, że się oświadczył, ale ja wcale oficjalnie nie przyjęłam zaręczyn. Pewnie, że go kocham, ale jestem wkurzona tą całą sytuacją. Nie tak miało być. Zaczynam się zastanawiać, czy on tak przez całe życie będzie miał wszystko w nosie. Ja nie chcę mieć takiego byle kogo obok siebie, kto nie potrafi się zachować.
W sumie, to teraz chcę się nie zgodzić albo odwołać te oświadczyny, jeśli on myśli, że się zgodziłam. Chyba nie tak powinnam być potraktowana...
A.