Od kilku miesięcy szukam pracy i zaraz dosłownie oszaleję. Specjalnie poszłam na zaoczne studia, żeby coś robić, ale teraz siedzę i nic nie robię. Zaraz mi zabraknie na czesne, ale nie chcę prosić rodziców. Jakiś czas pracowałam jako recepcjonistka w salonie kosmetycznym, ale to się skończyło. Nie mam więc ani doświadczenia, ani jeszcze wykształcenia, a żyć trzeba. Dla jaj zgłosiłam się do fast foodu i zaproponowali mi pracę.
Naprawdę nie o tym marzyłam, ale pomyślałam, że w ostateczności może być i to. Tak mi się wydawało, a teraz żadnej innej opcji i trzeba podjąć decyzję. Boję się tego, bo wiadomo, jak ludzie patrzą na takie osoby. Sama z pogardą patrzyłam na ludzi podających frytki. Wydawało mi się, że to jakieś głupki, których nie stać na nic lepszego. Teraz sama jestem w takiej sytuacji.
Dopiero teraz zrozumiałam, że niektórzy nie mieli po prostu innego wyjścia. Wstydzić powinni się ci, którzy nic nie robią, a nie ci, którzy ciężko pracują. Ale to tylko takie gadanie, bo w głębi serca bardzo nie chcę tak skończyć. Fast food dalej źle mi się kojarzy. Musisz być na każde skinienie klienta, a zarabiasz grosze. To trochę upokarzające, że miałabym podawać bułki.
Chyba spaliłabym się ze wstydu, gdyby do lokalu przyszli moi znajomi i miałabym im nakładać frytki i pytać, co do picia... Wszyscy wokół coś tam robią – pracują w biurach, agencjach reklamowych, mediach, a ja miałabym harować przy oleju i wysłuchiwać rozwrzeszczanych dzieciaków i klientów, którym się wydaje, że są nie wiadomo kim.
Naprawdę nie wiem co robić. Powinnam wziąć tę robotę i szukać w międzyczasie czegoś innego, ale duma mi na to nie pozwala. Wiem, że to może dziwnie brzmieć, ale chyba każdy miałby opory. Chciałabym robić coś poważnego, a smażenie hamburgerów to nie jest zajęcie najwyższych lotów.
Czy ktoś z Was robił kiedyś coś, co nie do końca mu się podobało? Czy wstydziliście się swojej pracy? Chciałabym zmienić swoje myślenie, ale nie potrafię...
Paulina