Mam 24 lata i nigdy w życiu nie robiłam nic poważniejszego z włosami. Uważam, że są ładne i wystarczy je po prostu umyć. Nie bawię się w kosmetyki do stylizacji, specjalne suszarki, prostownice. Tym bardziej nie używam farb, rozjaśniaczy, nie robię sztucznych refleksów. Jestem jaka jestem, nie narzekam. Chodzi mi przede wszystkim o oszczędność czasu i pieniędzy, ale też o zdrowie włosów. Im mniej się z nimi robi, tym dłużej będę mogła się nimi cieszyć. Robi mi się słabo, jak widzę, co wyprawiają moje koleżanki.
Farbują się co 2 tygodnie, przypalają włosy, żeby je wyprostować. Czasami aż czuć zapach spalenizny. Nakładają wszystkie kosmetyki, jakie wpadną im w ręce. A potem płacz, że na szczotce zostają cała kołtuny. Ja umyję głowę, rozczeszę, same wysychają i ładnie leżą. Zauważyłam, że ostatnio trochę wyblakły, ale to może wina braku słońca? Siwizna też się pojawiła. I podobno MUSZĘ coś z tym zrobić.
Takie słowa usłyszałam od koleżanki, która dostrzegła kilka siwych kosmyków. Jej zdaniem to niedopuszczalne, żeby młoda dziewczyna chodziła taka zaniedbana i zniszczona. Przepraszam bardzo, ale od kiedy pojedyncze siwe włosy to oznaka zaniedbania? Pewnie z nią jest tak samo, ale z tą różnicą, że nakłada na siebie tony chemicznej farby i tego nie widać. Wolałabym unikać takich eksperymentów, bo jak raz zacznę, to nie skończę do końca życia.
Moja mama ma 47 lat i NIGDY się nie farbowała, a mamy bardzo podobne włosy. Rzeczywiście, część jest już biała, ale razem z jej ciemnym blondem tworzą naprawdę fajną całość. O wiele bardziej podobają mi się takie naturalne kobiety, niż np. 50-latki z kruczoczarnymi lokami. To wygląda raczej śmiesznie. Ale nie dla moich koleżanek, którym sztuczność w ogóle nie przeszkadza. A teraz wymagają jej ode mnie.
Może jestem trochę staroświecka i powinnam zrobić to DLA INNYCH, ale nigdy nie chciałam się nikomu przypodobać. Wolę te moje pojedyncze siwe włosy, niż tleniony blond albo wściekłe rude, a widzę, że to jest teraz w modzie. Chyba, że powinnam zmienić myślenie, bo dla całej reszty to aż taki problem? Jeśli przez to mam stracić znajomych i mieć inne problemy, to już sama nie wiem, co robić.
Nie myślicie, że to terror?
Kinga