Jestem ciekawa Waszego zdania na ten temat. Otóż, niedawno skończyłam 18 lat i podobno jestem już dorosła. Tak bardzo, że mama nie chce być już moją mamą, ale przyjaciółką. Zawsze nią była, bo wspaniale się dogadujemy, ale teraz chce to podkreślić. Zaproponowała mi, żebym mówiła do niej po imieniu. No to chyba nie jestem aż tak dojrzała, bo mnie to dziwi.
Zawsze była moją mamą i tak się do niej zwracałam. To chyba zupełnie normalne. Teraz już nie powinnam mówić „cześć mamo”, ale „hej Aga”. Nie „idę z mamą do sklepu”, ale „idę z Agusią na shopping”. Czy tylko dla mnie to brzmi idiotycznie? Mam ją traktować i nazywać tak samo, jak każdą inną koleżankę?
Lubię jej luźne podejście do życia, ale tym razem chyba przesadziła.
Nie wiem skąd to się wzięło. Myślałam, że kryzys wieku średniego dopada tylko facetów. Ona chyba chce się w ten sposób odmłodzić, bo czym innym jest córka u boku, która mówi do niej „mamo”, a czym innym nastolatka, z którą jest na „ty”. Raz spróbowałam spełnić jej prośbę i poczułam się głupio. Według mnie to nie wypada.
A ona zaczyna mnie poprawiać, żebym nie mówiła „mamo”, bo przecież na coś się umówiłyśmy. To głupie. Mamę ma się tylko jedną, a ja mam się jej pozbyć. Teraz to ma być Agnieszka – moja starsza przyjaciółka, która tak się złożyło, że 18 lat temu mnie urodziła. O tym mamy zapomnieć.
Potrafiłybyście się tak przestawić?
Iza