Na początku zaznaczę, że nie jestem jedną z tych szalonych mamusiek, które nie znają umiaru. Wychowuję moje dzieci zupełnie normalnie, ale widzę, jak bardzo świat idzie do przodu. Pojawia się wiele nowych sytuacji, z którymi trzeba się jakoś zmierzyć. Co prawda, miesiączka mojej córki nie jest niczym nadzwyczajnym, bo każda z nas przez to przechodzi, ale nie chodzi o sam fakt. Bardziej o to, jak powinnam na to zareagować. Stwierdzić, że to normalne i pominąć temat, czy może wręcz przeciwnie – zrobić z tego wielką sprawę?
W moim przypadku to było tak, że zazdrościłam koleżankom, które już miały okres. Kiedy ja też go dostałam, myślałam, że wszyscy będą ze mnie dumni. W końcu stałam się kobietą. Mama szybko ucięła temat. Czy ja też powinnam tak zrobić? Moja koleżanka z pracy opowiadała mi o tym, jak ona to zorganizowała. Najpierw wydawało mi się to dziwne, ale może z perspektywy 12-letniej dziewczynki ma to sens...
To nie było oczywiście tak, że ona dostała okresu i mama zorganizowała z tej okazji imprezę. Chociaż wiem, że w USA takie rzeczy się zdarzają... Po kilku dniach zorganizowała dla niej „babski dzień”, żeby uczcić nowy etap w jej życiu. Poszły razem na zakupy, na manicure do salonu kosmetycznego i zjadły razem obiad w fajnej restauracji. Dziewczynka była zachwycona i bardzo je to do siebie zbliżyło. Wiadomo, że można coś takiego zrobić bez okazji, ale to przecież szczególny moment.
W takiej sytuacji uświadamiasz sobie, że to już nie jest malutkie dziecko, ale młoda kobieta, którą trzeba traktować trochę inaczej. Wiadomo, że to brzmi kuriozalnie, bo robienie z okresu wielkiego święta nie jest w Polsce tradycją. Ale z drugiej strony – wiem, że sama bardzo to przeżywałam i mnie byłoby miło, gdyby mama okazała takie zainteresowanie.
Daleka jestem od tego, żeby wmawiać jej, że to jakiś przełom i od teraz jest zupełnie inną osobą. Myślę jednak, że podkreślenie tego przez taki babski dzień byłoby bardzo dla niej fajne. Trudno też udawać, że nic się nie stało...
Jestem bardzo ciekawa Waszej opinii na ten temat. Wątpię, żeby któraś z Was tak „świętowała”, ale ta nowinka nie wydaje mi się wcale taka zła. Zawsze to kolejna okazja do pogłębienia więzi między matką i córką.
To co radzicie?
Renata