Czy powiedzieć rodzicom, że nie zdałam matury? Myślą, że zaliczyłam... Anonim, 19 l.

01.07.2015

Nie zdałam. Nie zdałam matury. Nawet nie wiecie, ile nerwów kosztuje mnie napisanie tego, a co dopiero powiedzenie o tym. Zwłaszcza rodzicom. Oblałam matematykę, zabrakło mi kilka procent. Od zawsze jestem humanistką i wiedziałam, że to się tak skończy. Wiadomo, że można było się tego nauczyć i jakoś zdać, ale widocznie jestem za głupia. Czytałam, że to był egzamin nie na wiedzę, ale na inteligencję. No to wszystko się zgadza. Idiotka ze mnie. Przynajmniej według tego chorego systemu edukacji.

Specjaliści zaraz mi powiedzą, że to było banalne i powinnam się wstydzić, a na dodatek matematyka jest niezbędna do życia. Jakoś przez kilka lat matmy na maturze nie było i wielu daje sobie bez tego radę. No, ale nie dość, że jestem głupia, to jeszcze pechowa. Co z tego, że polski, angielski i historię zaliczyłam pięknie, skoro i tak nie mogę złożyć nigdzie dokumentów. Rodzice jeszcze o tym nie wiedzą, ale chyba będę trwała w tym kłamstwie. Inaczej mnie przeklną.

Jak udało mi się utrzymać to w tajemnicy? Szczerze mówiąc, nie miałam sprecyzowanego planu. Wróciłam z rozdania świadectwa, mama zapytała jak poszło, ja odpowiedziałam, że całkiem nieźle i rzuciłam jej na stół teczkę z dokumentami. Spojrzała tylko pobieżnie, ktoś zadzwonił i po temacie. Sprzątnęłam dowód mojej winy i do teraz się nie wydało. Zobaczyła chyba tylko polski. Miała jakiś problem w pracy, była rozkojarzona. Później powtórzyłam tacie, że wszystko w porządku, mama potwierdziła i już.

Do teraz uznają mnie za grzeczną dziewczynkę z dobrymi ocenami. Tylko nie wiem jak kręcić dalej. Trzeba składać dokumenty, wnosić opłaty, potem lista przyjętych... Poprawka dopiero pod koniec sierpnia i nawet jeśli zdam, to przecież i tak mogę zapomnieć o państwowych studiach. Wiem, że wreszcie się to wyda, ale jestem sparaliżowana na samą myśl. Źle zrobiłam, że nie wyprowadziłam mamy z błędu, robię jeszcze gorzej trwając w tym.

Rodzice nie są tyranami, więc nikt mnie za to nie pobije, ale skończy się moja dobra opinia. Zawsze uważali mnie za rozsądną osobę. Czerwone paski na świadectwach, żadnych wybryków, pyskówek, podejrzanego towarzystwa. Miałam sporo swobody, ale mądrze ją wykorzystywałam. Teraz mogą mi ją mocno ograniczyć. Nie muszę chyba mówić, że łzy same ciekły mi z oczu. Jakieś prywatne uczelnie, szkoła policealna, wolny słuchacz... Dla mnie to dramat.

Boję się tego, co o mnie pomyślą, boję się, że to się rozniesie... Już mniejsza z tym, czy stracę rok. Najgorsze jest to, że tkwię po uszy w kłamstwie, a moja reputacja wisi na włosku. Taka mądra i grzeczna, a jednak skończona idiotka.

Anonim

28 % tak
72 % nie

Polecane wideo

Komentarze (25)
Ocena: 4.76 / 5
Anonim (Ocena: 5) 03.07.2015 15:50
A KIEDY MASZ ZAMIAR IM POWIEDZIEC JAK BEDZIESZ MIALA 40 LAT IM DLUZEJ BEDZIESZ ZWLEKAC TYM WIEKSZY BEDZIESZ MIALA PROBLEM IM WCZESNIEJ TYM LEPIEJ I TAK BEDZIESZ MUSIALA TO ZROBIC
odpowiedz
Anonim (Ocena: 3) 01.07.2015 18:14
daj spokoj wielu moich znajomych w ubieglym roku uwalilo wlasnie matme i wiesz co? Ja zdając wszystko w maju i tak źle wybrałam i rzuciłam studia, a osoby które w sierpniu pisały poprawę siedzą na fajnych kierunkach na państwowych uczelniach :) Teraz nastały takie czasy że uczelnie (nie jakieś prestiżowe typu politechniki, ale np poznański uam) robią po 3 nabory, a jeśli będzie miejsce to i na początku października Cię przyjmą. Więc głowa do góry, korki w wakacje ( + polecam MATEMAKSa) i wszystko będzie dobrze!
zobacz odpowiedzi (1)
ina (Ocena: 5) 01.07.2015 16:33
ja rok temu oblałam angielski - miałam 28 % czyli zabrakło mi 1 pkt czyli 2% i od razu powiedziałam rodzicom, poprawkę w sierpniu napisałam już na 68% chodząc w wakacje na korki, przez wakacje zaczęłam pracę, studia wybrałam zaoczne na uczelni państwowej, choć na dzienne na spokojnie bym się dostała ( zazwyczaj we wrześniu są drugie nabory na większość kierunków) - a więc GŁOWA DO GÓRY ! Pogadaj z rodzicami, załatw sobie korki i będzie dobrze :) Mnie się czasami wydaje, że wyszło mi to na dobre :D
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 01.07.2015 16:12
Kocham stwierdzenie: oblałam matematyke bo jestem humanistką. Jakbys nie przeczytała lektur albo chociaz streszczen, i była analfabeta to wtedy dopiero nie uznałabyś się za humanistke. Irytujące jest to że w tym kraju kazdy który jest tępy z majcy uważa ze jest humanistą, przez co ten tytuł stracił jakąkolwiek wartość. Co trzeba aby być ścisłowcem? Umiec matematyke. Co trzeba miec zeby byc humanista? Nie umiec matematyki. Co za naród. Sama jestem umyslem scislym ale denerwuje mnie traktowanie humanistow jako cos podrzędnego. To że ktos nie zdał matury z majcy nie oznacza ze jest humanista tylko może być zwyczajnie głupi. A o tym żeby ktoś nie zdal matury z polskiego uczestnicząc chociaż duchem na lekcach polskiego? Nie slyszalam o takim przypadku...
zobacz odpowiedzi (3)
Anonim (Ocena: 5) 01.07.2015 14:40
wspołczuje Ci , mnie na szczescie omineła matematyka a zapewne skonczyłoby sie tak samo.. uazam ze tego nie powinno byc na maturze;/ chyba widza ze malo kto to zdaje a nic z tym nie robia;/ sama mialam korepetycje z matmy i na nich szło mi super ale jakos w szkole juz nie. to nie jest dla kazdego i nie kazdy jest w stanie to przzyswoic. a rodzicom i tak bedziesz musala powiedziec..
zobacz odpowiedzi (1)

Polecane dla Ciebie