Ze mną jest chyba coś nie tak. I nie chodzi o moją odmienną orientację seksualną, bo to w końcu nie choroba. Gorzej z moją odwagą. Boję się powiedzieć otwarcie „tak, jestem lesbijką i jeśli mam kogoś pokochać, to będzie to inna kobieta”. Długo zajęło mi przyznanie tego przed samą sobą. O publicznym coming out nie ma co mówić. A zaczyna mi to cholernie ciążyć. Jeśli jest wśród Was ktoś taki jak ja, to pewnie doskonale to rozumiecie...
Mam 23 lata i nigdy nie miałam chłopaka. Rodzice, dziadkowie i dalsza rodzina przez długi czas unikali tego tematu. Myśleli, że jestem nieśmiała i nie ma co naciskać. Ostatnio pojawiły się pierwsze teksty w stylu „znajdź sobie wreszcie chłopaka”, w czasie składania życzeń coś w rodzaju „życzę wspaniałego faceta” itp. Najwyraźniej niczego nie podejrzewają, albo próbują wywierać na mnie presję, bym znormalniała. Co ja mam z tym zrobić? Jeśli powiem otwarcie jak to ze mną jest, to mogą się ode mnie odwrócić. Dobrze wiem, że to cholerne homofoby.
Może nie powinnam tak mówić, bo jakimś cudem okaże się, że mnie zaakceptują. Słyszałam jednak wiele razy komentarze w stylu „o, to ten pedał”, „lesby wychowują dziecko, ciekawe skąd je wzięły”... Nie muszę dodawać, jak strasznie to bolało? Nie mogłam głośno zaprotestować, bo mogliby zapytać „co ty ich tak bronisz?”, „może sama jesteś lesbą?”. I w takim momencie nie pozostawałoby mi nic innego, jak wyjść z szafy i potwierdzić. Wspaniałe okoliczności.
Nigdy nie byłam też w związku z kobietą, przynajmniej nie na poważnie. Może kochałam, ale musiałam to tłumić. Obawiałam się, że to wyjdzie, zanim dowiedzą się tego ode mnie. Wtedy mogłoby być jeszcze gorzej. Usłyszeć o tym od kogoś, to coś innego, niż rozmowa w twarzą w twarz. W takiej sytuacji rodzic szybciej zmięknie i zda sobie sprawę, że to w końcu jego dziecko, niezależnie od wszystkiego. Fajnie, w teorii jestem mocna, ale dalej sobie czegoś takiego nie wyobrażam.
Czytałam historie wielu dziewczyn i chłopaków w podobnej sytuacji. Bywało bardzo różnie. Niektórzy tracili rodziny na zawsze, u innych kompletnie nic się nie zmieniło. Szkoda, że mam tak poważne wątpliwości co do moich rodziców. Może nie dostałabym w twarz, ale mogłabym usłyszeć, że jestem nienormalna. To byłoby chyba bardziej bolesne. Czy ktoś z Was był w takim momencie życia? Jak się do tego zabrać? A może dać sobie spokój, spróbować żyć normalnie i czekać, aż się to wyda?
Coraz częściej myślę, że wolałabym być hetero, że natura zrobiła mi wielki kłopot. Heteroseksualiści mogą robić co tylko chcą, bo w końcu uważani są za „normalnych”. My albo ukrywamy się gdzieś w cieniu, albo obrywamy za otwartość. Boję się jak to będzie dalej.
Renata