Nie jestem żadną straszną kryminalistką. Nikogo nie zabiłam, nikomu nie zrobiłam krzywdy. Zwykłe błędy młodości. Po maturze nie poszłam na studia i nie miałam co ze sobą zrobić. Nie było pracy, rodzice nie dawali tyle pieniędzy, ile potrzebowałam. Wzięłam sprawy w swoje ręce. Niestety, nie przewidziałam konsekwencji. Przez ponad rok kradłam i powodziło mi się coraz lepiej. Zaczęłam od ubrań, które potem sprzedawałam w necie, później sprzęt elektroniczny, biżuteria... Wstyd mi, ale co zrobić.
Wydawało mi się, że nikt mnie nigdy nie złapie. Wiedziałam jak kraść, co i kiedy, żeby nikt tego nie zauważył. Na pewno orientowali się dopiero po czasie i nie wiedzieli, kto ich ograbił, bo nigdy nikt mnie nie rozpoznał. Często wracałam do tych samych sklepów. W pewnym momencie przestałam się orientować, gdzie byłam, a gdzie nie. Ukradłam telefon z marketu, następnego dnia znowu tam poszłam. I to był mój błąd. Złapali mnie na gorącym uczynku i skończyła się moja przygoda. Zostałam skazana.
Kara nie była jakaś straszna, bo musiałam naprawić szkodę i pracować społecznie. Oczywiście nie miałam pieniędzy, żeby oddać za to, co mi udowodnili. Pracować za darmo po prostu nie mogłam. I tak łagodny wyrok zamienił się w więzienie. Niby tylko kilka miesięcy, ale co to zmienia? Siedziałam i to się będzie za mną ciągnęło przez całe życie. Rodzice mi już wybaczyli, ale raczej nie chwalę się tym na lewo i prawo. Jestem ze świetnym facetem od roku, to chyba coś poważniejszego. Chyba nie mogę tego przed nim ukrywać.
Teraz jestem spokojną kobietą, normalnie pracuję, jakoś się utrzymuję i jest dobrze. Ale przeszłość może kiedyś wyjść na jaw i wtedy stracę prawdopodobnie miłość mojego życia. Może będzie w stanie zrozumieć, że zbłądziłam, ale pewnie nie wytrzyma tego, że trzymałam to w tajemnicy. Sama cenię uczciwość, więc on wymaga tego samego ode mnie. Nie widzę dobrego rozwiązania. Powiem – może odejść, bo nie chce być z kryminalistką. Nie powiem – odejdzie kiedyś, kiedy się dowie.
Najgorsze jest to, że ja wiem, że trzeba wreszcie mu o tym wszystkim opowiedzieć, ale kiedy chcę to zrobić, to mnie zatyka. Nie mogę powiedzieć ani słowa. To dla mnie tak kompromitujące, że nie potrafię na spokojnie. On uważa, że jestem porządną dziewczyną, a ja mam taką beznadziejną przeszłość... Ludzie naprawdę się zmieniają i jestem tego dowodem.
Zastanawiałam się, co by było, gdyby sytuacja była odwrotna. Co bym zrobiła, gdybym się dowiedziała, że mój ukochany, mądry i odpowiedzialny facet, ma na swoim koncie wyrok... I właśnie nie wiem. A co Wy byście zrobiły?
Ewelina