Postanowiłam napisać, bo po prostu zaczyna mi brakować nerwów! Może ktoś się wreszcie zastanowi nad swoim postępowaniem, zanim zacznie utrudniać komuś życie. Ja nie jestem w stanie normalnie żyć, bo moja ukochana przyjaciółka ciągle znajduje powód, żeby do mnie zadzwonić. A jak nie ma powodu, to też dzwoni, bo przynajmniej sobie poplotkujemy. Tolerowałam to długo, ale mam dosyć.
Zawsze byłyśmy ze sobą blisko i sama chętnie do niej dzwoniłam codziennie. Chciałyśmy się przynajmniej usłyszeć i powiedzieć, że u nas wszystko ok. Gdyby tak było dalej, to nie miałabym nic przeciwko. Niestety, ona jest coraz bardziej nachalna. Czy wszystkie młode matki mają takie podejście do życia? Jej się ciągle nudzi, więc wykręca mój numer. Problem w tym, że ja nie mam na to czasu!
Ok, chętnie bym z nią pogadała wieczorkiem, żeby poopowiadać, co się wydarzyło i w ogóle. Takie rozmowy lubię, bo wtedy mogę się wyluzować, pośmiać i przede wszystkim mam na to czas. Tylko, że ona jakoś przestała dzwonić wieczorami i robi to systematycznie w ciągu dnia. Chyba zapomina o tym, że ja nie siedzę w domu całą dobę, jak ona, tylko pracuję i załatwiam swoje sprawy. Sugeruję jej to, ale nie chce mi dać spokoju.
Najgorzej, jak wydzwania do mnie, kiedy jestem w pracy. Myślę nad czymś, jestem w trakcie pisania albo liczenia, a tu nagle dzwonek i ona zaczyna mi marudzić do słuchawki. Grzecznie przytakuje, mówię, że oddzwonię, że teraz coś robię, a ona gada dalej. Nie umiem brutalnie tego przerwać, a chyba powinnam się nauczyć.
Najlepiej byłoby prosto z mostu powiedzieć, że nie zawsze mam czas i ochotę na pogaduszki. Powinnyśmy ustalić jakieś granice, że od 8 do 16 zero telefonów. A właściwie to do 18, bo po pracy idę na zakupy, załatwiam jakieś sprawy, jem obiad itd. Ale ona pewnie powie, że przesadzam. Wiem jak to się skończy – zupełnie zerwie ze mną kontakt. Po 18 to ona szykuje dziecko do spania itd.
Jak ja mam do niej podejść, żeby zrozumiała swoje postępowanie? Powiedzieć wprost? Chcę mieć święty spokój, ale nie chcę jej stracić.
Aleksandra