Piszę do Was z delikatnym problemem. Wydawało mi się, że potrafię się zachować, ale nie tym razem. Spotykam się z chłopakiem od kilku miesięcy. Im dłużej z nim jestem, tym bardziej się z tego cieszę. Jest naprawdę świetny. Tylko, że im dłużej go znam, tym bardziej wyczuwam coś niedobrego. I to dosłownie... Od jakiegoś czasu zorientowałam się, że strasznie śmierdzi mu z buzi. Wcześniej musiało być inaczej, bo bym zauważyła.
Teraz wystarczy, że się do mnie zbliży i wyczuwam ten przykry zapaszek. Przy całowaniu jeszcze gorzej, bo do zapachu dochodzi dziwny posmak z jego ust. Za pierwszym razem myślałam, że się czegoś najadł i stąd to się wzięło. Ale to niemożliwe, że, bo to trwa już chwilę. Zaczyna mnie to od niego odpychać, bo nie czuję już żadnej przyjemności. Aż mnie naciąga na wymioty.
Jak się skrzywiłam ostatnim razem, to zapytał o co chodzi. Wymyśliłam, że coś mi przeskoczyło w kostce i stąd ta mina. No to zaczął mnie pocieszać kolejnymi pocałunkami i myślałam, że zejdę. Miałam ochotę złapać go za głowę i odciągnąć od swojego nosa. Coś strasznego po prostu. Albo mu się psują zęby, albo coś z żołądkiem. Takie rzeczy się zdarzają, ale on chyba się nie zorientował.
Chciałabym mu o tym powiedzieć. Nie tylko po to, żebym nie musiała go wąchać, ale żeby nie miał problemów. Pewnie jak rozmawia z innymi, to też to wyczuwają. Mnie jest niedobrze, inni się z niego pewnie śmieją, on robi z siebie głupka i tak w kółko. Muszę mu to dać do zrozumienia, ale jak?
Już nawet myślałam, żeby wspomnieć o tym jego mamie albo siostrze, żeby przy okazji mu coś wspomniały. Ale jak się wyda, że to wyszło ode mnie, to mogę podejrzewać jak on się poczuje... Najlepiej byłoby wprost. A jak się obrazi? Na pewno będzie mu bardzo głupio, a nie chcę go tak krępować.
Da się jakoś delikatnie z tego wyjść? On sam siebie nie wyczuwa, więc to może trwać i trwać.
B.