W styczniu mam studniówkę, więc zaczęłam myśleć o tym, z kim pójdę. Chłopaka nie mam, żadnych dalszych kuzynów, ani synów znajomych rodziców. Jak już, to małolaty albo dorośli faceci. Kolegów mam raczej w tym samym wieku, a oni zapraszają inne dziewczyny. Nie chciałabym tego zostawiać na ostatnią chwilę, bo na razie naprawdę nie mam ani jednego typu... Mama mnie namawia, żeby wziąć brata.
Dobrze się z nim dogaduję, jest o 3 lata starszy, źle nie wygląda, więc może to jest pomysł? Z jednej strony to trochę obciach, bo jak tu pozować do zdjęć z rodziną, ale chyba lepiej tak, niż sama... Koleżanki są za, bo niektóre się w nim kochają, ale to ma być MÓJ partner. Mam tańczyć z bratem? Na weselach to robię, ale to chyba co innego.
Próbowałam odświeżyć kontakt z kolegą z gimnazjum, który zawsze mi się podobał, ale on ma studniówkę w tym samym terminie. I idzie tam ze swoją dziewczyną. O kim nie pomyślę, to odpada, a brat jest. Opcja bardzo awaryjna, ale jak nic innego nie wymyślę, to chyba będzie trzeba tak zrobić. Tylko czy się w ten sposób nie ośmieszę? Wiele osób z klasy go kojarzy, więc nie mogę udawać, że to ktoś inny.
Mam z nim dobry kontakt, zawsze mnie chroni i nie skarży rodzicom. No i jeszcze jedna sprawa – on na własnej studniówce nie był, bo wylądował wtedy w szpitalu z wyrostkiem. To byłaby jego pierwsza i pewnie chętnie by się wybrał.
Zaprosić go?
Gosia