Mam nadzieję, że nie zostanę źle zrozumiana. Nie chcę prowokować, ani nic z tych rzeczy. Po prostu tyle się ostatnio słyszy o różnych przerażających rzeczach, że trzeba być ostrożnym. Tak dokładnie, to chodzi mi o mojego syna i jego zaangażowanie w życie parafii. Ma dopiero 8 lat i marzy o tym, żeby zostać ministrantem. Do tej pory miał bardzo fajnego księdza, ale ten się zmienił i nowy wydaje mi się trochę dziwny. On się nie przejął i dalej chodzi na jakieś dodatkowe zajęcia, pomaga w kościele, był nawet na kilku wycieczkach.
Nie on jeden, ale te wszystkie skandale z ostatnich miesięcy jakoś podważyły moje zaufanie. Już nikogo nie można być pewnym. Nie mówię, żeby on zupełnie odsunął się od parafii, bo przynajmniej ma jakieś zajęcie. Mam tylko wątpliwości, czy powinien tam chodzić tak często. Szykuje się też kolejna wycieczka, niby mają tam być też siostry zakonne, ale to jednak specyficzna sytuacja. Takie małe dziecko poza domem. Ktoś mi zagwarantuje, że jest w pełni bezpieczne?
Syn nalega, bardzo chce jechać. Ja już sama nie wiem. Nie podejrzewam akurat tego księdza o nic złego, ale o ile wiem, to w przypadku pokrzywdzonych dzieci rodzice też nie mieli obaw. Chcę trochę ograniczyć te kontakty i wykluczyć wyjazdy, bo zaczynam się tym zadręczać. Podzieliłam się wątpliwościami z sąsiadką, to powiedziała, że bluźnię i szukam problemu tam, gdzie go nie ma. Może rzeczywiście przesadzam, ale wolę być nadgorliwa, niż potem żałować zaniedbania.
Już kilka razy próbowałam go zniechęcić, żeby nie szedł, bo mieli jakąś próbę chóru dziecięcego, ale nie posłuchał. Zapytał, dlaczego ma nie iść, ja nie umiałam tego wytłumaczyć i puściłam. Strasznie go ciągnie, ale właśnie nie wiem, czy do rówieśników, czy to ten ksiądz tak je od siebie uzależnia. W końcu ma nad nimi przewagę, bo jest starszy, pozuje na autorytet i w ogóle jest taki ważny. Dziecko lgnie, nie patrząc na nic. Co mi doradzicie w tej sprawie?
Renata