Czy muszę organizować urodziny małemu dziecku? Podobno nie mam wyjścia... Magda

17.01.2017

Przeczytałam u Was niedawno list młodej dziewczyny, która zastanawia się, jak zorganizować osiemnastkę. Może się mylę, ale zabrzmiało to tak, jakby była do tego zmuszona. Musi być klub, bo ludzie tego oczekują. W domu nie ma mowy. Mam podobny problem, chociaż jeszcze nie uległam tej presji... No właśnie, presji. Mam wrażenie, że czasami tradycja przesłania zdrowy rozsądek. Czasami musimy coś zrobić, bo inaczej bylibyśmy źle odebrani. To dotyczy chociażby urodzin mojej córki, która przyszła na świat niemal dokładnie rok temu.

Wiadomo, pierwsze urodziny to wielkie święto dla całej rodziny, ale czy koniecznie musi to przypominać małe wesele? Wśród moich znajomych zapanowała nawet moda, żeby taką imprezę organizować w restauracjach. Zapraszają po kilkadziesiąt osób i robią bezsensowne zamieszanie. Byłam ostatnio na czymś takim i trochę się przeraziłam. Ja też muszę się tak wykosztować, żeby wszystkich zadowolić?

Przecież to nie ma nic wspólnego z urodzinami dziecka, bo ono nie jest niczego świadome, a imprezę dla dorosłych to ja organizuję przy okazji imienin. W domu, swobodnie i bez takiego zadęcia. Tak naprawdę to w ogóle nie planowałam przyjęcia z okazji urodzin córki. Wiadomo, że wpadną moi rodzice, męża rodzice, siostra z mężem i dziećmi, może rodzice chrzestni i chyba będzie w sam raz. Zrobię sałatkę, upiekę ciasto, podam tort, kawka, herbatka i tyle. Czy trzeba czegoś więcej?

Koleżanki nie rozumieją takiego nastawienia, bo przecież takie urodziny ma się raz w życiu. Powinno być święto, żeby na zdjęciach ładnie wyszło. Przepraszam, ale każde urodziny mamy raz! Nie lubię szastać pieniędzmi bez okazji, a zorganizowanie wielkiej imprezy to spory wydatek. Nie wiem nawet komu się tłumaczę. One już nie poruszają tego tematu, a ja biję się z myślami, czy nie wyjdę na złą mamę...

To miało być zwykłe spotkanie z rodzinnym gronie przy cieście i nic więcej. Nie chodzi o moją chytrość, ale zdrowy rozsądek. Dziecko nie liczy na nic więcej, ja nie czuję takiej potrzeby i tyle. Nagle się okazuje, że inni widzą to inaczej. Jak nie ma piętrowego tortu, okolicznościowych dekoracji, kucyka w ogródku i klauna, to znaczy, że rodzina poskąpiła. Ja tak tego nie widzę.

A Wy co o tym myślicie? Najchętniej to w ogóle bym niczego nie robiła, ale już zgodziłam się na przyjęcie tych kilku gości. Inne rzeczy nawet nie wchodzą w grę. Jeśli ludzie tak bardzo chcą imprezować, to niech się bawią, ale nie pod pretekstem urodzin nieświadomego dziecka.

Świat naprawdę oszalał. Coraz bardziej przypominamy Amerykanów, którzy lubią takie teatrzyki.

Magda

10 % tak
90 % nie

Polecane wideo

Komentarze (4)
Ocena: 5 / 5
gość (Ocena: 5) 17.01.2017 09:15
tylko najbliższa rodzina (rodzice, dziadkowie, rodzeństwo i chrzestni + obiad, kawa, ciastko i po kłopocie. Pewnie, że w domu, dlaczego masz się użerać z dzieckiem w restauracji, które będzie zestresowane w nowym miejscu. Jak nie chce Ci się gotować to można zamówić katering:)
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 5) 17.01.2017 09:12
Moim zdaniem jak zrobisz tak jak napisałaś będzie dobrze, sama robiłam w domu z rodzicami, rodzeństwem i chrzestnymi.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 17.01.2017 07:40
Uważam, że to nie ok. wobec dziecka robić imprezę np. w restauracji, to ma być przyjęcie dziecka i powinno być organizowane w miejscu, gdzie czuje się dobrze i bezpiecznie.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie